Myślę, że duża część księży biskupów może stanąć przed takim dylematem, że zostaną wszczęte śledztwa i wtedy ofiary molestowania udowodnią, że informowały o tym kilkanaście, kilkadziesiąt lat temu, ale nie podjęto działań - przyznaje w rozmowie z RMF FM ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. W wywiadzie pada dużo mocnych słów. Duchowny przyznaje, że w polskim Kościele nie ma troski o ofiary.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Wprost przyznaje, że ukrywanie, tuszowanie spraw księży pedofilów obarcza sumienia ich przełożonych.
W rozmowie z RMF FM ks. Isakowicz-Zaleski przypomina nie tylko historię proboszcza parafii w Międzybrodziu Bialskim, który przez kilka lat wykorzystywał seksualnie nieletniego Janusza Szymika (opisaną w liście do kardynała), ale wspomina także o innej sprawie. Chodzi o księdza z diecezji sandomierskiej, z Ostrowca Świętokrzyskiego. Jak się okazuje duchowny podejrzewany o czyny pedofilskie trafił właśnie na trzy miesiące do aresztu.
O tej sprawie duchowni wiedzieli 14 lat temu. Była nawet taśma magnetofonowa jako dowód w sprawie i zaginęła- mówi wprost ks. Isakowicz-Zaleski.
W Tarnowie też jest szalenie trudna sytuacja. Biskup ówczesnym Wiktor Skworc wiedział o molestowaniu chłopców w szkole przez księdza proboszcza. To jest parafia Wola Radłowska - opisuje ks. Isakowicz.
Po interwencji rodziców i nauczycieli duchownego usunięto z funkcji proboszcza i wysłano na Ukrainę. Tam dokonał następnych czynów molestowania, a jak wrócił, to uczył lekcji religii w Krynicy Zdroju. To jest klasyczny przykład, że biskup wiedząc o tych wszystkich sprawach, przesuwa osoby na inną placówkę, a ten człowiek ma dalej kontakt z dziećmi, młodzieżą i są kolejne ofiary - mówi ks. Isakowicz.
Jak podkreśla, te kolejne ofiary obciążają już sumienie biskupa.
Pytany, dlaczego biskupi ukrywają sprawców molestowania, przyznaje wprost, że hierarchowie Kościoła obawiają się, że jak zacznie działać machina sprawiedliwości dotknie także ich samych.
To jest lęk. To taka ochrona siebie samego. Może się okazać, że są inne trudne sprawy - i znów jako przykład podaje diecezję tarnowską.
Też pisałem o tym do księdza kardynała. Tam była cała seria samobójstw księży. Widać było, że się dzieje bardzo źle w tej diecezji. Ale nic nie zrobiono. Później ksiądz biskup Skworc został awansowany i został arcybiskupem w Katowicachks. Isakowicz-Zaleski.
Takie działania zdaniem ks. Isakowicza są absolutnie sprzeczne z jakimikolwiek normami. Normami moralnymi, także z Ewangelią - podkreśla. Gdyby jednak - jak dodaje - Ewangelią się kierować, to Kościół znalazłby rozwiązanie. Ewangeliści nie bali się opisać zdrady Judasza i zaparcia się Świętego Piotra, ale pokazali też różnice między jednym a drugim. Judasz popełnił kolejny grzech, czyli samobójstwo. Natomiast Piotr znalazł drogę do pojednania się z Chrystusem - tłumaczy.
I ten sam mechanizm - jak zaznacza ks. Isakowicz - powinien towarzyszyć rozwiązywaniu trudnych spraw pedofilii w Kościele.
Trudno stało się zło. Ono się wszędzie dzieje. Natomiast sprawcy powinni stanąć wprawdzie, ponieść konsekwencje. Wtedy jest dopiero droga do pojednania, przebaczenia- zaznacza.
Jak podkreśla, potrzeba w Kościele nowego, świeżego spojrzenia.
Kiedy rok temu były nowe wybory do prezydium Episkopatu, to wyraziłem taką nadzieję, że przyjdą młodsi księża biskupi, którzy już mają inne podejście, nie patrzą tylko na Kościół jako oblężoną twierdzę. Nie żyją sprawami z czasów komunizmu, tylko patrzą na te bieżące wydarzenia. Ale niestety rok temu wybrano dokładnie tych samych ludzi, którzy popełniają dokładnie te same błędy. To przykre- mówi.
Polski Kościół potrzebuje oczyszczenia, potrzebuje komisji, która zbada przypadki pedofilii i molestowania wśród duchownych, podobnej do tej we Francji - stwierdza ks. Isakowicz-Zaleski: We Francji, w społeczeństwie szalenie zlaicyzowanym Kościół miał odwagę powołać autentycznie niezależną komisję, złożoną z ludzi świeckich. To bardzo ważne, żeby nie duchowni sami siebie oceniali.
Z przykrością zauważa, że powołana w 2006 roku przez kardynała Dziwisza komisja Pamięć i Troska okazała się fikcją. De facto rozmyła problem, nie spotkała się nawet z ofiarami.
Według niego także powołana komisja państwowa tego problemu nie rozwiąże. Tu trzeba patrzeć całościowo, nie tylko na molestowanie dzieci poniżej piętnastego roku, ale i na młodzież. Są przecież bezbronni dorośli, czyli ludzie uzależnieni od władzy kościelnej: klerycy, siostry zakonne, uczniowie uniwersytetów katolickich itd.
Na koniec pada także pytanie o przyszłość polskiego Kościoła. Jak przyznaje ks. Isakowicz, nie zdziwiłby się, gdyby Watykan zażądał dymisji. One są koniecznością w pewnych momentach. Jednak najważniejsze jest - jak podkreśla - by Kościół miał zaufanie wśród ludzi. Nawet tych niewierzących czy wątpiących.
Kościół - jak tłumaczy ks. Isakowicz - stanowi ważny element w społeczeństwie. To nie tylko względy religijne, to także dzieła edukacyjne czy charytatywne.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio