Pierwszy działający blok elektrowni jądrowej może zostać uruchomiony w Polsce najwcześniej po roku 2030 - wynika z najnowszego raportu Najwyższej Izby Kontroli. Dokument dotyczy planów budowy w Polsce programu energetyki opartej na paliwach promieniotwórczych. Odwlekanie decyzji w sprawie elektrowni już kosztowało nas prawie 800 milionów złotych, a koszty mogą być znacznie wyższe - donosi reporter RMF FM Grzegorz Kwolek, który zapoznał się z dokumentem.
RAPORT NIK DOT. PLANÓW BUDOWY W POLSCE PROGRAMU ENERGETYKI OPARTEJ NA PALIWACH PROMIENIOTWÓRCZEJ
Dodatkowe wydatki to koszty związane z uzależnieniem polskiej gospodarki od energii wyprodukowanej z węgla - alarmuje prezes NIK Krzysztof Kwiatkowski.
Polska gospodarka będzie musiała wydać miliardy złotych na zakup uprawnień do emisji dwutlenku węgla, który emitują elektrownie węglowe - podkreśla.
Chodzi o kwoty od 1,5 do nawet 2,5 miliarda złotych do roku 2050.
W dodatku, przez brak decyzji kolejnych ministrów gospodarki i energii, dotychczasowe przygotowania do budowy w dużej mierze się zdezaktualizowały i część z nich trzeba będzie zapewne powtórzyć.
Państwowe firmy najpierw będą budować farmy wiatrowe na Bałtyku, a dopiero potem ma ruszyć budowa elektrowni atomowej. Takie są rządowe plany ws. ekologicznej przyszłości polskiej energetyki.
Morskie farmy wiatrowe chcą budować m.in. : Polska Grupa Energetyczna i Orlen. Pieniędzy na inwestycje można szukać w Unii Europejskiej.
Na budowę elektrowni jądrowej środków natomiast brakuje. Minister energii Krzysztof Tchórzewski zwiększa szacowane koszty inwestycji. Na razie mówi się o sumie od 70 do 75 miliardów złotych. Resort opóźnia też kolejne terminy.
Elektrownia ma jednak w Polsce powstać. Budowę mają sfinansować państwowe spółki. Przede wszystkim Polska Grupa Energetyczna oraz KGHM.
Minister Krzysztof Tchórzewski będzie chciał poprosić o pieniądze także połączone spółki Orlen i Lotos oraz firmy niezwiązane z energetyką: PZU, PKO BP i Pekao SA.
(m+ug)