„To w otoczeniu Jarosława Kaczyńskiego jest więcej ludzi z rodowodem PRL-owskim, niż w Kancelarii Prezydenta. Nie będziemy szli do sądu” - to reakcja prezydenckiego doradcy Tomasza Nałęcza na słowa prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Gość Krzysztofa Ziemca w RMF FM mówił o Bronisławie Komorowskim: „On jest politykiem opcji bardzo lewicowej i to wyraźnie widać w jego otoczeniu”. Wcześniej podobne słowa padły w wywiadzie dla prezesa PiS dla „Rzeczpospolitej”.

REKLAMA

Nie będziemy szli do sądu. Ja na pewno nie - powiedział reporterowi RMF FM prezydencki doradca Tomasz Nałęcz. Odniósł się w ten sposób do słów prezesa Prawa i Sprawiedliwości. Jarosław Kaczyński mówił, że Bronisław Komorowski "jest politykiem opcji bardzo lewicowej, która wcale w Polsce nie dominuje i to wyraźnie widać w jego otoczeniu". Kaczyński wskazuje na szefa BBN Stanisława Kozieja i prof. Nałęcza.

Wzruszę sobie ramionami i sobie złośliwie powiem: co ten komunistyczny aktor będzie mi PZPR wypominał. Ja byłem w PZPR, a on grał w komunistycznych filmach. I to będzie tak samo poważne, bo cóż ten małych chłopak, co grał w tym filmie, zawinił - powiedział prof. Tomasz Nałęcz.

Adam Hofman z Prawa i Sprawiedliwości broni prezesa. Prezes Kaczyński nikogo nie atakuje, tylko powtarza fakty, że Komorowski był przeciw rozwiązaniu WSI, a szef BBN Stanisław Koziej kończył moskiewską szkołę oficerów - mówi Adam Hofman.

To, że mówi się prawdę, chociażby o tym, że obecny prezydent, jako jedyny człowiek, który odwołuje się do korzeni "Solidarności", bronił WSI, służby, która de facto była długim ramieniem Moskwy, jest faktem. Tylko ludzie dobrze poinformowani, dobrze wybierają - powiedział Hofman.

Stanisław Żelichowski z PSL uważa natomiast, że prezes Kaczyński ma kompleks Komorowskiego. Nie może mu darować, że wygrał z nim wybory. Znów pokazuje swoją prawdziwą twarz - mówi Żelichowski.

Wtedy PiS zyskuje, jak prezes milczy. Jak prezes się odezwie, to traci. Ja rozumiem, że ich dramat polega na tym, żeby zdobyć większość, to trzeba poszerzyć elektorat. Wszystkie przesłania prezesa są po to, żeby utwardzić elektorat, który i tak jest twardy jak beton - dodaje Stanisław Żelichowski.

"W normalnym kraju Komorowski nie miałby szans na karierę"

Jarosław Kaczyński także na antenie RMF FM, w sobotniej rozmowie z Krzysztofem Ziemcem, zarzucił prezydentowi m.in., że jest politykiem opcji lewicowej, co wyraźnie widać w jego otoczeniu i decyzjach, m.in. - jak wskazywał Kaczyński - w "twardej obronie WSI".

Na temat obecnego prezydenta w gruncie rzeczy nic się nie mówi. Nie mówi się, kim on w gruncie rzeczy jest, jakiej opcji jest politykiem. On jest politykiem opcji bardzo lewicowej, która wcale w Polsce nie dominuje i to wyraźnie widać w jego otoczeniu. To wyraźnie widać w jego decyzjach, choćby tak szczególnych jak na przykład bardzo twarda obrona Wojskowych Służb Informacyjnych - formacji, która przecież była formacją w ogóle niezmienioną po 89. roku, nierozwiązaną tak jak Służba Bezpieczeństwa - mówił w rozmowie z Krzysztofem Ziemcem prezes PiS.

"Kaczyński wrócił do retoryki agresji i pomówień"

"Z trudem tworzony wizerunek Jarosława Kaczyńskiego się rozhermetyzował i powróciła znana od dawna retoryka agresji i pomówień" - tak słowa Kaczyńskiego skomentowała szefowa prezydenckiego biura prasowego. "Prezydent nie da się wciągnąć w awanturę polityczną" - zaznaczyła jednak Joanna Trzaska-Wieczorek.

Jak dodała, prezydent odniósł się w jednym z niedawnych wywiadów do zarzutu Kaczyńskiego w sprawie związków z ludźmi związanymi ze służbami specjalnymi. Pan prezydent przypomniał, że jego tzw. związki jako byłego szefa MON, są dokładnie takie same jak związki prezesa Kaczyńskiego, który jako premier te służby nadzorował - powiedziała szefowa prezydenckiego biura prasowego.

(j.)