Liderzy mniejszości niemieckiej są oburzeni umieszczeniem informacji o mniejszościach narodowych i etnicznych w dokumencie rządowym pt. "Krajowa ocena ryzyka prania pieniędzy i finansowania terroryzmu". "Nie jesteśmy terrorystami i przestrzegamy prawa" - mówili na konferencji prasowej w Opolu.
Oburzenie działaczy Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego Niemców (TSKN) na Śląsku Opolskim wzbudziła treść dokumentu przygotowanego przez Ministerstwo Finansów, w którym wśród potencjalnych zagrożeń znalazły się m.in. stwierdzenia o niepokojącym wzroście radykalizacji diaspory muzułmańskiej w Polsce, przypomina się o możliwości wydalenia cudzoziemców zagrażających bezpieczeństwu państwa, a w kolejnym punkcie wymienia się mniejszości narodowe i etniczne żyjące w Polsce.
Członek zarządu TSKN, a także poseł na Sejm Ryszard Galla, zwraca uwagę na sąsiedztwo punktu, w którym wymienia się żyjącą w Polsce mniejszość niemiecką. Przypomniał też, że kilka miesięcy temu Ministerstwo Obrony Narodowej miało zbierać informacje o samorządowcach reprezentujących mniejszość niemiecką.
Dla mnie niezrozumiałe jest sąsiedztwo, w którym się pojawił i kontekst zagrożeń związanych z finansowaniem terroryzmu. To dla nas niebywale niepokojące. Zadajemy sobie pytanie: co jest powodem, że się w takim dokumencie znaleźliśmy? Jakie zagrożenie stwarzamy? Zadajemy to pytanie autorom projektu i zadam je na najbliższym posiedzeniu Sejmu. Mam nadzieję, że uczyni to także sejmowa Komisja Mniejszości Narodowych i Etnicznych - powiedział Galla.
Sekretarz TSKN Zuzanna Donath-Kasiura podkreśliła, że od upadku komunizmu w Polsce działają legalne struktury mniejszości niemieckiej, a jej działania - także te finansowane przez państwo niemieckie, adresowane są zwykle do wszystkich mieszkańców regionu i kraju, bez względu na przynależność narodową.
Przez cały czas jesteśmy pod kontrolą, jak każda organizacja działająca w Polsce. Niczego nie ukrywamy, nie musimy niczego zatajać. Prowadzimy działalność kulturalną, oświatową, dobroczynną i gospodarczą, z której korzystają tysiące mieszkańców Polski, nie tylko członkowie mniejszości. Nie jesteśmy żadnymi terrorystami - zapewniła Donath-Kasiura.
Zdaniem wicemarszałka województwa Romana Kolka, pojawienie się tego typu informacji w okresie przedwyborczym, może być źle odebrane przez potencjalnych wyborów komitetu wyborczego Mniejszość Niemiecka, który chce wprowadzić w nowej kadencji swoich przedstawicieli do Senatu i utrzymać miejsce w Sejmie.
Czytając ten dokument można odnieść wrażenie, że mniejszości stanowią źródło potencjalnego zagrożenia terrorystycznego dla bezpieczeństwa państwa. Stanowczo protestujemy przeciwko takiej narracji. To teza absurdalna, ale może paść na podatny grunt. Odbieramy ten sygnał z zaniepokojeniem, zwłaszcza że ma on miejsce w okresie poprzedzającym wybory do parlamentu. Oczekujemy wyjaśnienia ze strony odpowiednich władz i przypominamy, że stosunek do mniejszości jest probierzem demokracji w państwie - powiedział Kolek.