Cele, które sobie zakładaliśmy jadąc na ten szczyt Rady Europejskiej zostały osiągnięte - powiedział premier Mateusz Morawiecki na konferencji prasowej w Brukseli po zakończeniu szczytu UE. Podczas szczytu udało się zawrzeć porozumienie w sprawie podziału stanowisk w strukturach UE - Niemka Ursula von der Leyen została kandydatką na szefową Komisji Europejskiej, premier Belgii Charles Michel kandydatem na przewodniczącego Rady Europejskiej. Ponadto Rada Europejska ma nominować Francuzkę Christine Lagarde na szefową Europejskiego Banku Centralnego, a Hiszpana Josepa Borrella na szefa dyplomacji UE.
Miałem świadomość, że decyzje podejmowane przedwczoraj i wczoraj są kluczowe dla przyszłości Unii Europejskiej na wiele lat do przodu - powiedział premier Morawiecki ma konferencji prasowej. Pokazaliśmy, że potrzebujemy kandydatów, który mają w sobie potencjał łączenia Europy, którzy nie antagonizują Europy, nie obrażają państw członkowskich, którzy rozumieją różnice pomiędzy państwami europejskimi, bo to jedynie może prowadzić do wypracowania wspólnych polityk w ramach Unii Europejskiej - powiedział premier.
Z tego względu - zaznaczył - Polska sprzeciwiała się kandydaturze, "która była dla nas nieakceptowalna, kandydaturze Fransa Timmermansa, który nie był kandydatem łączącym Europę".
Jak zaznaczył, to jest nowe otwarcie dla Europy i ono wymaga nowych osób. Doprowadziliśmy do tego, że przyjęte zostały propozycje z zupełnie nowymi kandydaturami - dodał. Morawiecki zaznaczył, że "byliśmy o włos od wyboru kandydata radykalnego, kandydata ideologicznej lewicy".
Według premiera "proces wyboru tego kandydata odbywał się w sposób nie do końca transparenty". Traktaty Unii Europejskiej, art. 17 jednoznacznie pokazują rolę Rady Europejskiej w procesie wyboru przewodniczącego Komisji Europejskiej. Podkreślałem to bardzo mocno podczas moich licznych wystąpień na Radzie Europejskiej, że musi być poszanowanie dla Traktatu i całego procesu wyboru przewodniczącego Komisji Europejskiej - mówił Morawiecki.
Jak dodał, "poza traktatowe uzgodnienia, o których niektórzy wspominali, że zapadały w Osace (...), nie powinny mieć miejsca".
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Zaznaczyliśmy bardzo mocno rolę Grupy Wyszehradzkiej, która - jak to często podkreślam - niezależnie od tego, że wszyscy czterej jej premierzy pochodzą z czterech różnych grup parlamentarnych, jednocześnie mówiła tym samym głosem, czego potrzebuje Europa Środkowa, czego potrzebuje UE - wspólnej polityki przeciw protekcjonizmowi, wspólnej polityki przemysłowej, wspólnej polityki w zakresie funduszy strukturalnej, wspólnej polityki rolnej - powiedział premier.
Jak zaznaczył, V4 podkreślała, że to są cele, które powinny łączyć, a nie personalia, które - jak ocenił Morawiecki - "mają duży potencjał dzielenia na lepszych i gorszych".
Jednocześnie - przekonywał premier - osoba, która została przedstawiona pierwotnie jako kandydat na szefa KE m.in. przez Niemcy, Francję, kraje skandynawskie, Beneluksu i Hiszpanię "była kandydaturą radykalnej lewicy w zakresie braku zrozumienia przemian po transformacji gospodarczej, przemian państw, które cały czas wyrywają się z tych okowów komunistycznych".
Pokazaliśmy też, że eskalowanie konfliktu z Polską, atakowanie Polski, nie prowadzi do niczego dobrego, tylko że jest drogą donikąd i raczej wskazywaliśmy na rozwiązania pozytywne, a nie na rozwiązania, które są ślepa uliczką - dodał szef rządu.
Z kandydatką na przewodniczącą Komisji Europejskiej (...) miałem okazję rozmawiać przed rozpoczęciem tej ostatniej fazy procesu na Radzie Europejskiej. I jestem przekonany, że ta agenda, na której nam najbardziej zależy, agenda strategiczna, a więc polityka przemysłowa, polityka konkurencyjności, wsparcie konkurencyjności, innowacyjności, ale również NATO, Rosja, te wszystkie hasła, które właściwie doskonale są znane wszystkim tym, którzy się interesują priorytetami Unii Europejskiej, widzę tutaj dużą szansę na zbudowanie wspólnego mianownika i na spójność naszej polityki razem z nową przewodniczącą, potencjalnie nową przewodniczącą Komisji Europejskiej - powiedział Morawiecki.
Jak wskazał, teraz Parlament Europejski musi wykonać swoją część pracy, "czyli kandydatka musi się zaprezentować przed Parlamentem Europejskim".
Jednocześnie też chcę podkreślić jedność Grupy Wyszehradzkiej i naszą zdolność do budowania koalicji - bo to nie tylko Grupa Wyszehradzka. Państwo doskonale się orientują, że mniejszość blokująca - to było osiem państw. Ale my nie mieliśmy pełnej pewności, co do tego, czy te osiem państw było. Jednak podkreślaliśmy, że to nie może być tak, że tak ważne, kluczowe wybory odbywają się poza nami - mówił Morawiecki.
Jak przyznał, "rzeczywiście, przekonaliśmy naszych przyjaciół z Włoch, że utrzymanie spójności Unii Europejskiej musi polegać na wyborze kandydata, który jest kandydatem kompromisu, a nie kandydatów, którzy dzielą, atakują, którzy budują swoją popularność polityczną w oparciu o bardzo radykalne i kontrowersyjne ataki, którzy są antagonizujący w całej Unii Europejskiej".
Pokazaliśmy, że ogromna presja, bardzo duże naciski na Polskę to nie jest droga do wypracowania kompromisu. Droga do wypracowania kompromisu to są kandydatury, które rzeczywiście dają szansę na budowę takiego kompromisu. Polska nie jest państwem, które daje się szantażować, które daje się postawić w kącie. Polska jest państwem bardzo poważnym, które wymaga od swoich partnerów, żeby być na poważnie traktowanym. Potrafimy budować koalicję, potrafimy budować partnerskie relacje ze wszystkimi państwami, dlatego również w rozmowie z przywódcami takimi jak kanclerz Niemiec, prezydent Francji czy premier Włoch daliśmy do zrozumienia jakie są nasze priorytety i te priorytety zostały w końcu wypracowane w ostatecznie zaproponowanym kompromisie - mówił premier.
Jak zaznaczył, pokazaliśmy też zdolność do budowania koalicji, do budowania pewnych kompromisów również z przedstawicielami innych grup parlamentarnych. I też z punktu widzenia podejścia naszej grupy parlamentarnej jest rzeczą bardzo ważną, żeby podkreślić, że przecież jesteśmy partią centroprawicową, Prawo i Sprawiedliwość jest partią centroprawicową. W związku z tym chce budować przyszłość Europy w oparciu o podobne wartości, o wartości zrozumiałe w szeroko rozumianym centrum, w szeroko rozumianych grupach centroprawicowych Unii Europejskiej. Dlatego właśnie dogadujemy się i skutecznie budujemy koalicję - powiedział Mateusz Morawiecki.
Podkreślił, że w poniedziałek i we wtorek rozmawiał wielokrotnie z premierami Bułgarii, Chorwacji, Łotwy i Irlandii. Ze wszystkimi, z którymi można było znaleźć wspólny język. I te rozmowy pomogły oczywiście również w przełamaniu tego impasu, żeby nie powiedzieć tego kryzysu. Bo wybór, który mógł być dokonany mógł być wyborem kryzysowym. Szanuję wszystkie osoby, szanuję przeciwników politycznych, ale my w Polsce, ale także w Europie Środkowej, również w krajach wyszehradzkich, ale nie tylko (...) wszyscy doskonale wiemy, jak mocny konflikt groził w przypadku takiego kandydata jaki został zaproponowany. Radykalna, dzieląca Europę kandydatura. Teraz mamy kandydata środka i te decyzje zostały podjęte z dużym rozmysłem i postrzegam je jako konstruktywne - dodał premier.
Chcielibyśmy bardzo, żeby Komisja Europejska była jak najmniej upolityczniona i zajęła się realnymi problemami, co do których Europejczycy wysłali wiele sygnałów podczas ostatnich wyborów - dodał.
Premier Morawiecki zapytany, co sprawiło, że rozważana wcześniej kandydatura Fransa Timmermansa została ostatecznie odrzucona, odparł, że "tajemnica Poliszynela głosi, że w Osace w Japonii podczas spotkania G20 pewni gracze dogadali się między sobą i próbowali narzucić swoje propozycje czy decyzje, jak im się wydawało, na Polskę, na Grupę Wyszehradzką i pozostałe kraje Unii Europejskiej".
Wskazał, że duże znaczenie miały "nasze rozmowy, nasz opór i nasz upór wobec takiego trybu podejmowania decyzji, jak również wobec tego kandydata". Morawiecki zauważył również, że "przewodniczący Komisji Europejskiej ma potężną władzę w Unii Europejskiej i w takim przypadku musi to być kandydatura środka".
Dodatkowo chcę podkreślić, że podnosiłem bardzo logiczną argumentację - zwycięska partia ma prawo na wysunięcie kandydata na główną pozycję, czyli właśnie partia europejska, partia ludowa, na przewodniczącego Komisji - powiedział premier Morawiecki.
Ta logika została przyjęta, podobnie jak moje wystąpienia, które apelowały do wyobraźni dotyczącej dalszej przyszłości - czy chcemy kandydata, który jest radykalnie dzielącym kandydatem, używającym radykalnego języka i nie dotrzymującym słowa - podkreślił.
Mam głębokie poczucie, że (ten - PAP) kandydat nie dotrzymał słowa i dlatego ja nie mogę polegać na takim kandydacie na absolutnie najważniejszą funkcję wśród instytucji europejskich - przekonywał Morawiecki.
Wśród wiceprzewodniczących Komisji Europejskiej musi być przedstawiciel Europy Środkowej - o takim ustaleniu na szczycie UE poinformował na konferencji prasowej premier Mateusz Morawiecki. Dodał, że jest szczęśliwy, iż Polsce udało się zbudować na szczycie "skuteczną koalicję".
Odezwałem się podczas ostatniej sesji, co - jestem przekonany, zostanie odnotowane w protokole - że wśród wiceprzewodniczących Komisji Europejskiej musi być też reprezentant Europy Środkowej - powiedział Morawiecki we wtorek na konferencji prasowej w Brukseli.
Pytany o kulisy pojawienia się kandydatury Ursuli von der Leyen na szefa KE przyznał, że już w poniedziałek zaczęła się dyskusja o tej kandydaturze, a Polska ją zaakceptowała, "widząc, że to jest kandydatura środka i kompromisu".
Szef rządu był także pytany, czy maraton rozmów nie przyprawił go zawał serca. Dwa dni i te noce wyglądały bardzo burzliwie, mogę powiedzieć. O zawał serca mnie nie przyprawiły, bo trzeba zachować zimną krew, ale byłem pełen determinacji w odniesieniu do tego, na co Polska może się zgodzić - odpowiedział szef rządu.
Miałem też pełną świadomość tego, że Polska musi potrafić budować koalicję i jestem szczerze szczęśliwy z tego powodu, że zbudowaliśmy bardzo skuteczną koalicję - dodał.
Ujawniając kulisy rozmów mówił, że w pewnym momencie wraz z partnerami z V4 zaczęliśmy przekonywać Francję i Niemcy, z którymi co chwila odbywały się rozmowy. Dzieliliśmy się na role w Grupie Wyszehradzkiej - mówił.
Przyznał, że premier Słowacji Peter Pellegrini nie miał łatwej sytuacji, bo należy do grupy socjalistów, podobnie jak odrzucany przez Polskę kandydat Franz Timmermans. Ale pokazaliśmy przedstawicielowi Słowacji, panu premierowi Pellegriniemu, działania (Timmermansa - PAP) czarno na białym, które nie miały żadnego związku z tym, za co zostaliśmy zaatakowani - relacjonował premier.
Morawiecki był pytany, czy nie martwi się, że Borrell "może mieć bardziej południową niż wschodnią wizję" polityki zagranicznej Unii. Wymiar południowoeuropejski czy inny to jest naprawdę kwestia nie pierwszorzędna w takich kluczowych momentach, kluczowych działaniach - odparł premier.
Zbudowaliśmy niezwykle bliskie porozumienie - wiele rozmów kuluarowych, wiele rozmów ad hoc - z premierem Włoch, najpotężniejszego kraju południa Europy (...). Premierem, który naprawdę wypełnił nasze wzajemne, obustronne zobowiązania, pokazał czym jest prawdziwe zrozumienie naszych problemów, a my pokazaliśmy, czym jest zrozumienie problemów włoskich. To, że udało się z premierem (Giuseppe - PAP) Conte tak głęboko porozumieć, mimo że nie mieliśmy identycznych priorytetów na początku, było niezwykle ważne - powiedział Morawiecki.
Pytany, czy rozmawiał z Ursulą von der Leyen o tece komisarza dla Polski i jaka ona miałaby być, szef polskiego rządu stwierdził, że na razie uzgodnili, że będą o tej kwestii rozmawiać "w najbliższej przyszłości, jak tylko rozstrzygną się zasadnicze sprawy. Wiadomo, że teraz jej kandydatura jest w rękach Parlamentu Europejskiego. Natomiast była to rzeczywiście dobra, pozytywna, konstruktywna rozmowa, taka, jaka powinna być".
Pytany o kandydaturę Christine Lagarde na szefową Europejskiego Banku Centralnego Morawiecki ocenił, że to bardzo dobra kandydatura, ponieważ "będzie w stanie łączyć różnego rodzaju optykę patrzenia i percepcję problemów Południa, Północy, Zachodu i Wschodu Unii Europejskiej w obliczu spowolnienia gospodarczego, z którym mamy do czynienia już od 12 miesięcy".
Jestem przekonany, że odpowie we właściwy sposób na to spowolnienie, podobnie, jak bardzo pozytywnie oceniam Mario Draghi i jego decyzje podejmowane jako prezesa europejskiego Banku Centralnego - powiedział.
Według Morawieckiego Lagarde to "bardzo wyważony, bardzo dobry wybór dla przyszłość strefy euro i całej Unii Europejskiej".