Aleksander Łukaszenko może sprawować urząd prezydencki na Białorusi tak długo, jak zechce. W referendum – według oficjalnych danych – poparło go 77 proc. wyborców przy 86-proc. frekwencji.

REKLAMA

Za przedłużeniem prezydentury Aleksandra Łukaszenki o trzecią kadencję opowiedziała się w referendum przytłaczająca większość z głosujących Białorusinów. I choć wczoraj Białorusini wybierali także deputowanych do parlamentu, to w zalewie informacji o referendum, ta sprawa niemal całkowicie umknęła z medialnych doniesień.

Nic dziwnego. Dla Łukaszenki referendum to życiowa sprawa, by zostać dożywotnim prezydentem. Kandydaci władz w wyborach mają za zadanie wspierać tę sprawę - powiedział lider opozycyjnego Białoruskiego Frontu Narodowego.

Opozycyjna koalicja Piątka Plus podała, że zdołała wprowadzić na listy wyborcze 108 kandydatów, pozostałych 76 jej skreślono.

Opozycyjni politycy i organizacje pozarządowe oskarżają władze o fałszowanie wyników referendum i wyborów. Przytaczają liczne przykłady nadużyć: brak nazwisk na listach wyborczych, wywieranie nacisku na udział w głosowaniu, wypraszanie z komisji wyborczych niezależnych obserwatorów, a nawet wręczanie wyborcom wypełnionych już kart do głosowania.

Przewodnicząca CKW Lidia Jarmoszyna zapewnia jednak, że wybory przebiegały prawidłowo. Obserwatorzy z tzw. opozycji przysyłają skargi na każdy drobiazg - powiedziała. Według niej, wszystkie skargi okazały się bezpodstawne, a obserwatorzy i dziennikarze nie powinni mieć żadnych trudności z dostępem do komisji wyborczych.

opozycja zjednoczona w koalicji Piątka Plus podważyła oficjalne doniesienia i usiłowała przebić się z własnymi informacjami, organizując konferencje prasowe. Po pierwszej z nich na przystanku naprzeciwko siedziby BNF w oczekiwaniu na autobus stał zbity tłum jednakowo ubranych na ciemno, młodych, dobrze zbudowanych mężczyzn.

To nie są wybory, to farsa - powiedział Wincuk Wiaczorka. Naszych ludzi wyrzuca się z komisji, gdy proszą o pokazanie list wyborczych albo gdy chcą być obecni przy pieczętowaniu urn. Można sobie wyobrazić, co się potem dzieje. Nie bez przyczyny pozbywają się świadków - dodał.

Wiaczorka nie miał wątpliwości, że opozycja już od początku była bez szans na zwycięstwo. Nie po to startowaliśmy w wyborach, tylko po to, by dotrzeć do ludzi. Mamy na Białorusi 65 proc. ludzi nastawionych przeciw Łukaszence, na korzyść zmian. Ale ci ludzie nie utożsamiają się z siłami demokratycznymi. Naszym zadaniem jest ich przekonać - wyjaśnił lider BNF.

Głosujący rano w Mińsku Łukaszenka wezwał Zachód, by przestał z góry oskarżać władze białoruskie o fałszerstwa wyborcze i przejmować się problemami Białorusi. Macie aż za wiele własnych problemów. Jeśli zauważycie naruszenia - wskażcie. My się już postaramy zrobić tak, żeby ich nie było -oświadczył. Podkreślił, że referendum to sprawdzian jego polityki. Jeśli ludzie powiedzą tak, to będę po prostu lepiej pracował - powiedział.