Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski otrzymuje mnóstwo listów z pogróżkami i wyzwiskami. Jego adres ujawniła krakowska kuria, upubliczniając skierowany do niego list kard. Stanisława Dziwisza - pisze "Życie Warszawy".
Mam o to pretensje, że z nagłówka nie wymazano mojego adresu. Przez to od dwóch tygodni otrzymuję mnóstwo obraźliwych listów, także z pogróżkami. W anonimach życzą mi, żeby wyrzucili mnie z Kościoła. Piszą też, że jestem masonem, a nawet, że inspirował mnie diabeł. To nacisk psychiczny, a zachętą do tego był właśnie list z kurii - mówi gazecie ks. Isakowicz-Zaleski.
Większość listów pisana jest odręcznie. Duchowny uważa, że atakują go frustraci, którzy nie do końca wiedzą, o co chodzi w sprawie jego intencji. Mimo to chcą za wszelką cenę zabrać głos. A czynią to w sposób, który mnie bardzo rani - ubolewa kapłan. Upublicznienie listu kard. Dziwisza zabolało go tym bardziej, że wcześniej przyjął upomnienie metropolity krakowskiego i decyzję o zakazie dalszych badań archiwów IPN dotyczących inwigilacji miejscowego Kościoła przez SB w latach 80.
Rzecznik archidiecezji krakowskiej ks. Robert Nęcek przyznaje, że doszło do pewnego niedopatrzenia. Ale myślę, że fakt, iż upubliczniono pełną treść z adresem, można uznać za niedopatrzenie kurii. Zresztą trudno mówić o upublicznieniu, skoro adres włącznie z telefonami dostępny jest powszechnie w internecie, a osoba jest publiczna - broni się ks. Nęcek.