Kredyt w godzinę, gotówka za kwadrans, pieniądze od zaraz. Bankowcy przed świętami nie szczędzili pieniędzy na reklamowanie ekspresowych kredytów. Nieoficjalne szacunki mówią, że w przedświątecznych tygodniach banki pożyczyły nam 2-3 miliardy złotych, czyli połowę tego, co przez pierwsze trzy kwartały tego roku.
Reklamy szybkich kredytów czaiły się na każdym rogu. Miało być szybko, łatwo i przyjemnie a przede wszystkim tanio. Czy na pewno? Bank obniżył oprocentowanie kredytu świątecznego na okres 12 miesięcy o 5 procent. Natomiast nie wspomina się już, że klienci, którzy nie są klientami tego banku i mają gdzie indziej konto, zapłacą prowizję w wysokości 9 procent, czyli dokładnie tyle ile za oprocentowanie – opowiada o jednej z ofert Krzysztof Olszewski z OpenFinance. W ten sposób bank wychodzi na swoje. Warto więc dokładanie czytać umowy i sprawdzać wszystkie koszty.
Niektórym z banków już zaczyna się przyglądać UOKiK. Na pierwszy ogień pójdzie reklamowany przez kilka ostatnich tygodni „Kredyt na dowód”. Pan w reklamie przekonuje, że wystarczy tylko przyjść do banku z dowodem, aby szybko wyjść z gotówką. Nie wspomniał jednak, że z oferty skorzystają tylko sprawdzeni klienci banku.