Rola ambasadora w kraju akredytacji powinna polegać na budowaniu zgody i przyjaznych relacji między krajami - tak premier Ewa Kopacz skomentowała słowa rosyjskiego ambasadora, który stwierdził, że stosunki Polska-Rosja są najgorsze od 1945 roku. Zdziwienie i zaniepokojenie wyraził natomiast polski MSZ. "Narracja przedstawiona przez najwyższego oficjalnego przedstawiciela państwa rosyjskiego w Polsce podważa prawdę historyczną i nawiązuje do najbardziej zakłamanych interpretacji wydarzeń znanych z lat stalinowskich i komunistycznych" - czytamy w oświadczeniu resortu dyplomacji.
Ambasador Rosji ostatnio bardzo dużo mówi, a ja mam wrażenie, że rola ambasadora w kraju akredytacji powinna polegać na budowaniu zgody i przyjaznych relacji między krajami. Ale mogłabym odpowiedzieć, też jednym zdaniem, bardzo mocnym zdaniem (...) nawet dzieci w Polsce wiedzą, że ani Ribbentrop, ani Mołotow nie byli Polakami - stwierdziła Kopacz, proszona o komentarz do słów Siergieja Andriejewa.
W podobnym tonie wypowiedział się w oficjalnym oświadczeniu polski resort dyplomacji. Rolą Ambasadora jest szukanie porozumienia, budowanie zaufania i poprawa stosunków z krajem akredytacji. Z niepokojem i ubolewaniem stwierdzamy, że słowa Ambasadora FR temu nie służą - podkreślił MSZ.
Resort uznał również przedstawione przez Andriejewa oceny za szkodliwe dla stosunków polsko-rosyjskich, ponieważ podważają one dorobek pracy wspólnej instytucji, jaką jest Polsko-Rosyjska Grupa ds. Trudnych, i przeczą rzetelnym opracowaniom historycznym - np. publikacji "Białe plamy, czarne plamy", która jest próbą wspólnego spojrzenia na polsko-rosyjską historię XX wieku, w tym również czas II wojny światowej.
O tym, że stosunki polsko-rosyjskie są najgorsze od 1945 roku i nie jest to wina Rosji, lecz wybór strony polskiej, która zamroziła kontakty polityczne, ale i kulturalne, Siergiej Andriejew mówił w piątkowy wieczór na antenie TVN24.
Ambasador podważył również rolę Polski w przeciwstawianiu się hitlerowskim Niemcom. Polityka Polski doprowadziła do tej katastrofy we wrześniu 1939 roku, bo w ciągu lat 30. XX wieku Polska przez swoją politykę wielokrotnie blokowała zbudowanie koalicji przeciwko Niemcom hitlerowskim. Częściowo Polska była więc odpowiedzialna za tę katastrofę, do której doszło we wrześniu - stwierdził Andriejew.
Zaprzeczył również, jakoby wkroczenie Armii Czerwonej do Polski 17 września 1939 roku było agresją. Wojska radzieckie weszły na teren zachodniej Białorusi i zachodniej Ukrainy 17 września 1939 roku, kiedy los wojny między Niemcami a Polską był już przesądzony. Przedtem było już jasne, że Wielka Brytania i Francja nie przyjdą na pomoc Polsce. W tamtych warunkach chodziło o zagwarantowanie bezpieczeństwa ZSRR - przekonywał.
Pytany natomiast o wydarzenia, które miały miejsce w Polsce po 1945 roku - jak represje wobec żołnierzy Armii Krajowej, aresztowanie szesnastu przywódców Polskiego Państwa Podziemnego i proces moskiewski, Andriejew stwierdził, że "takie były realia tej sytuacji". Związkowi Radzieckiemu po zwycięstwie nad Niemcami zależało na istnieniu państwa przyjaznego u jego granic - mówił. Stwierdził również, że nie było innej możliwości niż wywożenie żołnierzy AK do łagrów - w pobliżu armii radzieckiej nie mogły istnieć tak duże niekontrolowane siły.
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla video
W oświadczeniu MSZ-etu czytamy, że resort ze zdziwieniem i niepokojem przyjął przedstawione w programie poglądy ambasadora na temat przyczyn wybuchu II wojny światowej i próby usprawiedliwienia stalinowskich represji wobec Polaków, którzy walczyli o niepodległość swego kraju.
Narracja przedstawiona przez najwyższego oficjalnego przedstawiciela państwa rosyjskiego w Polsce podważa prawdę historyczną i nawiązuje do najbardziej zakłamanych interpretacji wydarzeń znanych z lat stalinowskich i komunistycznych. Agresja III Rzeszy na Polskę, a następnie wtargnięcie Armii Czerwonej na terytorium RP, czego symbolicznym uwieńczeniem była wspólna "defilada zwycięstwa" Wehrmachtu i Armii Czerwonej w Brześciu nad Bugiem 22 września 1939 r., jest bezsprzecznym faktem historycznym. Przypominamy, że poprzedzający ją pakt Ribbentrop-Mołotow dzielący wpływy w Europie środkowo-wschodniej został w 1989 r. oficjalnie potępiony przez Zjazd Deputowanych Ludowych ZSRR - czytamy w oświadczeniu MSZ-etu.
Resort protestuje również wobec słów ambasadora "relatywizujących i usprawiedliwiających antypolskie działania sowieckich ‘wyzwolicieli’ wyrażające się w aresztach, wywózkach i egzekucjach Polaków". Traktujemy to jako brak poszanowania dla pamięci ofiar zbrodni NKWD dokonanych z rozkazu najwyższych władz ZSRR - napisano.
(edbie)