Z pomnika w Pieniężnie usunięto metalowe popiersie generała Armii Czerwonej Iwana Czerniachowskiego. Władze miasta wybrały taki termin demontażu, aby w symboliczny sposób uczcić ofiary 76. rocznicy sowieckiej napaści na Polskę. Z powodu demontażu pomnika do rosyjskiego MSZ została wezwana polska ambasador w Rosji Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz. Wcześniej przeciwko usunięciu pomnika zaprotestowała ambasada rosyjska w Warszawie.
Te działania polskiej strony wywołują u nas najostrzejszy sprzeciw i głębokie oburzenie. Chociaż decyzję o demontażu podejmowały władze lokalne, to widzimy bezpośredni związek pomiędzy tą świętokradczą akcją, a tą atmosferą, jaką tworzy się w polskim społeczeństwie, wokół tematu wyzwolenia polski przez Związek Radziecki z hitlerowskiej okupacji - napisano w oświadczeniu rosyjskiej ambasady.
Ambasador Pełczyńska-Nałęcz po spotkaniu powiedziała, że strona rosyjska przedstawiła protest skierowany do polskiego rządu. Przedstawiłam polskie stanowisko w tej sprawie, że cały proces jest w 100 proc. zgodny z polskim prawodawstwem oraz z umową z 1994 r. - powiedziała ambasador.
Rzecznik MSZ powiedział, że polskie stanowisko jest takie, że kwestie pomników i decyzje z nimi związane leżą w gestii władz lokalnych, natomiast państwo polskie opiekuje się cmentarzami żołnierzy Armii Czerwonej. I w pełni wywiązuje się z wziętych na siebie zobowiązań w tym zakresie - zaznaczył.
Rozbiórki monumentu generała, który był odpowiedzialny za likwidację Armii Krajowej na Wileńszczyźnie, od wielu lat domagały się polskie środowiska kombatanckie, liczne stowarzyszenia i osoby prywatne. Sprzeciwiała się temu Federacja Rosyjska, według której pomnik jest objęty międzyrządową umową z 1994 r. o grobach i miejscach pamięci. Dla Rosjan Czerniachowski był jednym z najzdolniejszych dowódców i bohaterem Wojny Ojczyźnianej.
Z dawnego pomnika pozostał obecnie jedynie pusty monument z płaskorzeźbami radzieckich żołnierzy. Już na początku lat 90. usunięto z niego sierp i młot, a przed kilku miesiącami dwaj działacze opozycji z czasów PRL nielegalnie skuli napis upamiętniający sowieckiego dowódcę. Prokuratura umorzyła śledztwo w tej sprawie, uznając, że czyn ma znikomą szkodliwość społeczną, bo Władysław K. i Wojciech K. działali z pobudek patriotycznych.
Burmistrz Kiejdo powiedział, że zdemontowane popiersie trafi na razie do gminnego magazynu, a potem prawdopodobnie zostanie zabrane do Rosji.
Czerniachowski dowodził jedną z armii w bitwie na Łuku Kurskim. Za zasługi w czasie tych walk i forsowanie Dniepru został awansowany do stopnia generała porucznika i uhonorowany tytułem Bohatera Związku Radzieckiego.
W ocenie polskich historyków sowiecki dowódca jest symbolem "narzucenia Polsce systemu komunistycznego, wbrew woli społeczeństwa i z pogwałceniem prawa". Brał udział w likwidowaniu struktur okręgu wileńskiego AK, która była siłą zbrojną legalnego rządu RP na uchodźstwie. Doprowadził do aresztowania płk. Aleksandra Krzyżanowskiego "Wilka". Odpowiada też za rozbrojenie i zatrzymanie 8 tys. żołnierzy AK, z których większość zostało zesłanych do łagrów lub przymusowo wcielonych do Armii Czerwonej.
Pomnik w Pieniężnie zbudowano w latach 70. ub. wieku niedaleko miejsca, gdzie radziecki dowódca został śmiertelnie ranny podczas operacji wschodniopruskiej. Zginął 18 lutego 1945 r., pochowano go w Wilnie. Po odzyskaniu przez Litwę niepodległości jego szczątki przeniesiono na cmentarz w Moskwie. Wileński pomnik generała zabrano natomiast do rosyjskiego Woroneża.
(j.)