Stworzenie w sieci szpitali oddzielnego poziomu chorób sercowo-naczyniowych - taką propozycję zmiany w przygotowywanej ustawie mają lekarze z Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego. Przed południem odbędzie się ich spotkanie na ten temat z wiceministrem zdrowia Piotrem Gryzą. Sieć ma zacząć działać od października. Szpitale i oddziały, które się w niej znajdą, będą miały gwarantowaną umowę z Narodowym Funduszem Zdrowia. Zmieni się również sposób finansowania procedur medycznych.

REKLAMA

Choroby sercowo-naczyniowe nadal stanowią największe zagrożenie w Polsce, ponieważ właśnie z ich powodu jest największa umieralność. Jest sieć onkologiczna, pediatryczna, pulmonologiczna, ale wszystkie te choroby powodują mniejsza umieralność, niż umieralność, którą powodują w Polsce choroby sercowo-naczyniowe. W związku z tym logiczne byłoby dodanie sieci sercowo-naczyniowej, która integrowałaby specjalności zajmujące się leczeniem chorób sercowo-naczyniowych, to znaczy: kardiologia, kardiochirurgia, chirurgia naczyniowa i również zespoły zajmujące się leczeniem ostrego udaru mózgu, czyli specjalistyczne placówki neurologiczne, neurochirurgiczne, naczyniowe lub właśnie kardiologiczne - przekonuje w rozmowie z reporterem RMF FM profesor Adam Witkowski, kierownik Kliniki Kardiologii i Angiologii Interwencyjnej Instytutu Kardiologii w Warszawie.

Zdaniem kardiologów stworzenie takiej zintegrowanej struktury pozwoliłoby na stworzenie zintegrowanej opieki nad pacjentem, bo nasze społeczeństwo się starzeje, a starsi ludzie chorują i umierają przede wszystkim na choroby układu krążenia. Nie są to tylko choroby serca, ale również naczyń obwodowych, np. w Polsce jest nadmierna amputacja stóp z powodu choroby naczyń obwodowych chociażby wynikających z cukrzycy - przekonuje profesor Witkowski. W Polsce nadal nie ma dobrze rozwiniętego systemu leczenia ostrego udaru mózgu, w tym szczególnie w sposób inwazyjny, bo jak się okazuje, najlepszym sposobem na leczenie udarów mózgu, podobnie jak leczenie zawałów serca, jest właśnie metoda inwazyjna. Mimo że te jednostki chorobowe dotyczą innych narządów, jeśli chodzi o leczenie, są dość zbliżone - dodaje profesor z Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego.


(mpw)