Tętniak to tykająca bomba w organizmie. To choroba, która może początkowo nie dawać żadnych objawów. Czasami objawy są mylące. Wiele osób dowiaduje się, że ma tętniaka dopiero wtedy, kiedy pęka. Co więcej, tętniaki mogą powstawać we wszystkich tętnicach.
Tętniak jest patologicznym poszerzeniem światła naczynia, najczęściej tętniczego - wyjaśnia dr Wojciech Chrobak, neurochirurg z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 4 w Bytomiu. Do najbardziej niebezpiecznych należy tętniak mózgu. Występuje u ok. 1-5 procent populacji. Do krwotoku z pękniętego tętniaka dochodzi u poniżej 10 pacjentów na 100 tysięcy mieszkańców.
Nie ma typowych objawów tętniaka mózgu. Większość pacjentów zgłasza bóle i zawroty głowy - mówi dr Chrobak. Takie objawy mogą towarzyszyć wielu innym chorobom. Dopiero kiedy tętniak pęka, pacjent odczuwa najsilniejszy w życiu ból głowy. Dochodzi wówczas do znacznego wzrostu ciśnienia śródczaszkowego i stąd ten bardzo silny ból - wyjaśnia neurochirurg. Dodaje, że specyficzny jest tętniak łączący tętnicy tylnej, który rosnąc może ucisnąć na trzeci nerw czaszkowy. Powoduje to zaburzenia ruchomości gałki ocznej, opadanie powieki. To jest jeden z nielicznych tętniaków mózgu, który daje wczesne objawy, przed krwotokiem. Trzeba wówczas szybko przeprowadzić diagnostykę obrazową mózgu - wyjaśnia.
Tętniaki mózgu wykrywa się przeprowadzając badania angio-TK i angio-MRI. To są badania drogie, które nie spełniają kryteriów badania przesiewowego, ale jeżeli pacjent ma przewlekłe bóle i zawroty głowy i nie ma innej przyczyny, powinien w pewnym momencie przejść takie badanie - mówi neurochirurg. Jeśli wykaże ono obecność tętniaka, lekarze decydują, czy trzeba go leczyć, czy obserwować (jeśli np. jest niewielki) i redukować ryzyko pęknięcia. Można to zrobić rzucając palenie i kontrolując ciśnienie tętnicze. Kiedy dochodzi do pęknięcia tętniaka, część osób umiera od razu.
Nie wszystkich da się uratować, a każdy pacjent, który przeżyje krwotok, nosi jakieś piętno. Spektrum jest olbrzymie: od stanu wegetatywnego, porażenia, niedowładu po zaburzenia pamięci, koncentracji, bezsenność, depresję czy jąkanie się - wylicza dr Chrobak.
Tętniaki leczy się techniką mikrochirurgiczną (zakłada się specjalny "klips" na szyję tętniaka, wyłączając go z krążenia) lub wewnątrznaczyniową (przez tętnice udową wprowadza się do światła tętniaka specjalne spirale i zamyka go od środka).
Tętniaki mogą się kryć we wszystkich naczyniach, które są w człowieku. Bardzo często lokalizują się w aorcie brzusznej. Wykrycie takiego tętniaka jest zdecydowanie prostsze - wystarczy zrobić USG.
Lekarze z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego nr 4 w Bytomiu przeprowadzili ostatnio darmowe badania dla mieszkańców województwa śląskiego. W ciągu kilku godzin zbadali prawie 700 osób. U 43 wykryli tętniaka aorty brzusznej.
Przeważnie pacjent nie wie, że ma tętniaka. Najczęstsze objawy to bóle brzucha, bóle okolicy lędźwiowej promieniujące do pachwin. One pojawiają się, kiedy tętniak albo już pękł albo zagraża pęknięciem. Dlatego ważne są badania przesiewowe, które pozwalają wykryć problem wcześniej - mówi dr Tomasz Ruciński, chirurg naczyniowy ze WSS nr 4 w Bytomiu.
80 procent chorych z pękniętym tętniakiem aorty brzusznej umiera. U niektórych osób, szczególnie szczupłych, da się wyczuć tętniaka między pępkiem a łukiem żebrowym - podkreśla dr Ruciński. Wśród czynników ryzyka wymienia: obecność choroby w rodzinie, palenie papierosów, przewlekłą obturacyjną chorobę płuc (chorzy często kaszlą i dochodzi do wzrostu ciśnienia w jamie brzusznej). Wśród osób, u których lekarze z Bytomia wykryli podczas ostatnich badań tętniaka, dwie kwalifikują się do operacji. Pozostali powinni być pod obserwacją.
W takich przypadkach, kiedy tętniak nie jest duży, modyfikujemy czynniki ryzyka, przede wszystkim nadciśnienie. Pacjent nie powinien palić , nie może dźwigać zbyt dużych ciężarów, musi unikać wszystkich czynności, które powodują wzrost ciśnienia w jamie brzusznej, łącznie z zaparciami. To ze swojej strony robi pacjent. My tętniaka kontrolujemy. Jeżeli osiąga powyżej 5 centymetrów, zastanawiamy się nad ewentualnym leczeniem operacyjnym - mówi dr Ruciński.