Światowej sławy chirurg naczyniowy, twórca metody leczenia zakrzepicy żył głębokich przy pomocy specjalnych stentów dr Peter Neglen operuje w szpitalu klinicznym nr 1 w Lublinie. To wiodąca placówka w Polsce stosująca tę metodę. Dzięki niej żyły odzyskują drożność, a skuteczność oceniania jest na ponad 90 procent. Doktor Neglen uczestniczył w 4 zabiegach.
Najtrudniejszy zabieg przeprowadzono u 31-letniego mężczyzny z Gniezna. Zmagał się z bólem, rany na nodze nie chciały się goić. Farmakologia w jego przypadku była mało skuteczna. W przypadku tego pacjenta mamy problem z napływem krwi, odcinkową niedrożnością żyły udowej wspólnej. Niektórzy pacjenci z tego rodzaju sytuacją mogą wymagać otwartego zabiegu. Będziemy się starali się uniknąć czyszczenia żyły metodą chirurgiczną, bo metoda stentu znacznie zmniejsza ryzyko komplikacji - mówił przed zabiegiem dr Peter Neglen.
Stentowanie żył jest podobnym zabiegiem do tego, który znamy w przypadku kardiologii i udrażniania tętnic wieńcowych. Technika jest znacznie mniej inwazyjna w porównaniu do tradycyjnej metody chirurgicznej, gdzie operacja jest rozległa a gojenie trwa długo. Po nacięciu żyły i zdiagnozowaniu miejsca, w którym doszło do zwężenia, wprowadzany jest do niego stent. W większości przypadków pacjent następnego dnia po zabiegu może iść do domu. Ulga odczuwalna jest niemal od razu.
Do zabiegów kwalifikujemy pacjentów, u których nie pomaga leczenie zachowawcze, czyli za pomocą leków - mówi dr Jan Jakub Kęsik z Kliniki chirurgii naczyniowej i angiologii Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 1 w Lublinie, który operował razem z dr Neglenem.
Dolegliwości bólowe są ogromne, pacjenci nie mogą normalnie funkcjonować. Do tego ciągle towarzyszy im opuchlizna, często owrzodzenie kończyn, które nie chcą się goić - mówi dr Kęsik. - Jedyną szansą jest przywrócenie normalnego przepływu krwi w kończynach poprzez wszczepienie stentów. Daje to ponad 90 procentową skuteczność potwierdzoną wieloletnimi obserwacjami na całym świecie, gdzie zabiegi tą metodą liczone są już w dziesiątkach tysięcy - dodaje.
Niestety w Polsce robi się ich niewiele. W Lublinie przez 2 lata tylko blisko 60. Dlaczego, skoro są tak skuteczne? Ponieważ są drogie. Stenty do stosowania w żyłach kosztują pięć razy więcej, niż te do tętnic. Refundacja ze strony NFZ, jeśli wystarczy jeden stent, jeszcze w miarę pokrywa rzeczywiste koszty szpitala. Przy bardziej skomplikowanych przypadkach, gdzie trzeba ich wszczepić dwa, czy trzy niestety generują szpitalowi straty. Dlatego ta metoda jest mało rozpowszechniona.
(j.)