Rafał Kapler będzie walczył w sądzie o premię - dowiedział się reporter RMF FM Piotr Glinkowski. Wypłatę pieniędzy wstrzymała minister sportu po kłopotach z budową Stadionu Narodowego. Były prezes Narodowego Centrum Sportu wystąpił już o pisemne wyjaśnienia w związku z niewypłaceniem mu pieniędzy. A chodzi o ponad pół miliona złotych.
Na razie jednak, żadne zawiadomienie do resortu sportu nie dotarło.
Burza wokół kontraktów szefów NCS-u wybuchła po problemach z oddaniem do użytku Stadionu Narodowego - najważniejszej polskiej areny Euro 2012. Pod koniec lutego Joanna Mucha zdecydowała się ujawnić umowy. Z kontraktu Kaplera wynikało, że ma otrzymać gigantyczną premię w wysokości 570 tysięcy złotych. Co więcej, wysokość i wypłata premii były uzależnione wyłącznie od dwóch warunków: oddania Narodowego do użytku i sprawnego przeprowadzenia na nim meczów Euro 2012. Jakość wykonania stadionu czy termin oddania go do użytku (który opóźnił się, jak wiemy, o wiele miesięcy) nie mają znaczenia.Po medialnej awanturze, jaka wybuchła wokół sprawy premii dla Rafała Kaplera, minister sportu ogłosiła wstrzymanie wypłaty pieniędzy. Powołała się przy tym na analizy prawne, które wskazywały na wewnętrzne sprzeczności w kontrakcie byłego szefa NCS-u. Nie wykluczyła też, że Kapler będzie chciał dochodzić swoich racji przed sądem.
Jak się okazuje, bez sądu się nie obejdzie. Problem w tym, że - zdaniem eksperta, którego pytaliśmy o opinię - resort nie ma szans na wygranie procesu. Mecenas Mirosław Błach, którego kancelaria przeanalizowała umowę Kaplera, podkreśla, że w kontrakcie nie ma zapisów, które w przypadku opóźnień na budowie pozwalałyby premię zmniejszyć lub całkowicie z niej zrezygnować. Stadion stoi, trzeba też wywiązać się w umowy. Prawo stoi tutaj zdecydowanie - według nas - po stronie pracobiorcy (…) Pacta sunt servanda, czyli umów trzeba dotrzymywać. Kiedyś te pieniądze ten człowiek wywalczy sobie w sądzie - mówił nam mecenas Błach już kilka tygodni temu.