Polscy marynarze ze statku "Jawor" po niemal dwóch miesiącach wrócili w niedzielę z Brazylii do Polski. Na lotnisku w Warszawie wylądowało trzech członków załogi, w tym szef zespołu mechaników Łukasz Andryszewski. Pozostali marynarze lądowali w innych miastach.
Marynarzom towarzyszyły ogromna radość i ulga, że po 53 dniach stresu i grozy mogli w końcu postawić nogę na stałym lądzie w Polsce - informuje reporter RMF FM Jakub Rybski, który był na lotnisku Chopina w Warszawie, oczekując na powrót marynarzy.
Chociaż śledztwo w sprawie odkrycia narkotyków na statku "Jawor" jeszcze się nie zakończyło, marynarzom nie postawiono żadnych zarzutów, a w ubiegły czwartek odzyskali swoje paszporty.
Nie znaleźli dowodów, nikogo nie osądzili, jesteśmy czyści, więc na polecenie policji federalnej i podpisu sędziego zostały nam paszporty zwrócone - mówił naszemu dziennikarzowi Łukasz Andryszewski.
Brazylia to jednak kraj nieobliczalny. Wywołali bardzo dużą presję, w mediach podali, że policja znalazła ten ładunek. Nie! To załoga znalazła ten ładunek, zgłosiła na policję i wówczas rozpoczęło się dochodzenie - opowiadał szczęśliwy po powrocie do kraju marynarz.
Po tym jak zaoga MF #JAWOR znalaza na pokadzie blisko 500kg kokainy i zawiadomia o tym suby - ledczy w Brazylii dopatrywali si powiza marynarzy z przestpcami. Dzi na szczcie szczliwy fina tej historii, ktr opisywalimy na @RMF24pl 2/2 pic.twitter.com/VSxercs3ZC
MateuszChlystunDecember 8, 2024
Przez brazylijskie służby byliśmy traktowani normalnie. Nie mogli nic innego zrobić, tak myślę, dlatego że my to zgłosiliśmy i potraktowali nas ulgowo. Przyjechała nowa załoga, przekazaliśmy obowiązki i zostaliśmy przetransportowani do hotelu, gdzie spędziliśmy 53 dni. Warunki hotelowe są lepsze od każdych, o których możemy sobie pomyśleć, gdzie mogliśmy się znaleźć - nie ukrywał rozmówca RMF FM.
Czuję się fantastycznie, cieszę się, bo jest okres świąteczny, można będzie spędzić święta z rodziną i przyjaciółmi - cieszył się Andryszewski.
Na początku października 20-osobowa załoga polskiego statku "Jawor" znalazła na pokładzie pawie pół tony kokainy. Stało się to podczas oczekiwania na wejście jednostki do portu Sao Luis w Brazylii (masowiec z floty PŻM przypłynął tam po ładunek soi).
Prawie 40-kilogramowe paczki, w których łącznie było prawie 500 kg kokainy, ukryto w tzw. void space. To rodzaj pomieszczenia technicznego, zamykanego na śruby motylkowe. Znajduje się ono tuż przy nadbudówce statku. Na jej szczycie, na wysokości kilku pięter, mieści się mostek kapitański. W nocy wachtę pełni na nim zazwyczaj jedna osoba. Z góry, w nocy - nie sposób dojrzeć ruchu przy tak umiejscowionym włazie.
Członkowie załogi "Jawora" podejrzewają, że właśnie taki moment wykorzystali przestępcy na podrzucenie pakunków. Statek stał wtedy na kotwicy, na redzie portu Sao Luis w Brazylii.
Śledczy próbowali szukać ewentualnych powiązań dowodzącego jednostką i marynarzy z kartelem, który mógł być odpowiedzialny za próbę przemytu.
Brazylijska policja federalna wiąże z tym zdarzeniem podobne sytuacje z portów w okolicach Sao Paulo.
Marynarze - 10 Polaków oraz Ukraińcy, Bułgarzy i Rumuni - nie zostali aresztowani, ale bez paszportów nie mogli opuścić Sao Luis. Przebywali w hotelu.
Brazylijscy śledczy utajnili swoje działania, kilkanaście dni temu informowaliśmy w RMF FM, że istnieje groźba przedłużenie przymusowego pobytu na miejscu nawet do kwietnia 2025 roku.
Incydent z kokainą ujawnioną na pokładzie polskiego masowca to niejedyny, jaki w ostatnim czasie analizują miejscowi śledczy. Podobne, choć nieco mniejsze ładunki, znaleziono także na dwóch innych statkach. Na jednym ukryto 100 kg narkotyku, na drugim 200 kg.
Dla branży morskiej, znającej brazylijski port Sao Luis, było to sporym zaskoczeniem. Do tej pory to miejsce - w przeciwieństwie do portów w Meksyku czy Kolumbii - uchodziło za wolne od działań narkobiznesu.