Muzułmańscy rebelianci, walczący o odłączenie Kaszmiru od Indii, przyznali się do wczorajszego ataku na autobus z żołnierzami. W zamachu zginęło 12 osób. Była to odpowiedź na twierdzenia głównego ministra rządu stanowego Kaszmiru, że bojownicy są niemal wykończeni - głosi oświadczenie islamistów, opublikowane w lokalnym dzienniku "Greater Kashmir".
Wynajęty przez wojsko cywilny autobus najechał na minę niedaleko miasta Qazigund, 70 kilometrów na południe od Srinagaru -letniej stolicy indyjskiego stanu Dżammu i Kaszmir.
Poza sześcioma indyjskimi żołnierzami, zginęli członkowie ich rodzin - trzy kobiety i dwoje dzieci - a także kierowca. Wybuch zrzucił autobus do wąwozu. Łącznie w sobotnich incydentach zbrojnych w stanie Dżammu i Kaszmir zabito 22 osoby.
Walki w indyjskim Kaszmirze trwają od 1989 roku. Zginęło w nich co najmniej 35 tys. ludzi, a zdaniem ekstremistów muzułmańskich - ponad 80 tys. Indie oskarżają Pakistan o bezpośrednie wspieranie kaszmirskiej rebelii.
Pakistan twierdzi natomiast, że udziela wyłącznie dyplomatycznej i moralnej pomocy dominującym w indyjskim Kaszmirze muzułmanom, którzy powinni sami rozstrzygnąć o swoim losie.
11:40