Po kilkunastu godzinach akcji strażacy ugasili pożar i uszczelnili gazociąg, który eksplodował wczoraj w Jankowie Przygodzkim. W katastrofie zginęły dwie osoby, a 13 - w tym troje dzieci - odniosło obrażenia. Spłonęło 10 domów.
Najpierw gazownicy zrobili odwierty w uszkodzonej rurze, później strażacy ugasili płomień ulatniającego się gazu. Ostatnim etapem było wprowadzenie do rury napełnionych powietrzem balonów, których zadaniem było z kolei wytłoczenie resztek gazu z rury.
Ugaszenie płomienia, według strażaków, było najniebezpieczniejszym momentem akcji. Właśnie wtedy ulatniający się gaz mieszał się z powietrzem i przy dużym jego stężeniu mogło dojść do wybuchu. Dlatego strażacy przez całą noc skrupulatnie sprawdzali czy w bezpośrednim sąsiedztwie wyeliminowano wszystkie inne źródła ognia.
Jeszcze dziś pogotowie techniczne spółki Gaz-System, która jest operatorem gazociągu w Jankowie Przygodzkim rozpocznie wymianę uszkodzonej po eksplozji rury - dowiedział się reporter RMF FM Krzysztof Zasada. Od kilku godzin technicy spółki przygotowują się na miejscu do przeprowadzenia całej operacji. Późną nocą dotarli do jednego z uszkodzonych fragmentów, który juz się nie palił. Ekipy gazownicze uszczelniały też zawory, które zamknięto, by odciąć dopływ gazu do miejsca awarii. Już się to udało, poza tym założono dodatkowe blokady, by - jak usłyszał nasz reporter w Gaz-Systemie - była całkowita pewność szczelności tych zaworów.
Dziś eksperci mają zacząć wycinać uszkodzony fragment rury i wymienić go na nowy. Wtedy też pobiorą próbki, które zostaną oddane do badań. Spółka chce się dowiedzieć, czy wady materiałowe mogły wpłynąć na katastrofę.
Monika Gosławska