Coraz więcej afgańskich przywódców przekonanych jest że Osama bin Laden - przywódca terrorystycznej organizacji al-Qaeda, ukrywa się w podziemnej bazie górskiej Tora Bora niedaleko Dżalalabadu, na wschodzie Afganistanu. Przekonany o tym jest lokalny komendant - Mohammed Zeman. Przekazał on Pentagonowi informacje o bazie i bojówkarzach al-Qaedy.
Forteca Tora Bora zbudowana została w latach 80 za amerykańskie pieniądze, dla walczących z wojskami radzieckimi mudżahedinów. Baza oddalona jest o trzy godziny marszu od najbliższej drogi i godzinę od granicy z Pakistanem. Usytuowano ją w wąskiej dolinie, na stoku góry Ghree Khil. Mieszkający tam Afgańczycy mówią, że bin Ladena widziano tam w ubiegłym tygodniu. Według nich, najbardziej poszukiwany terrorysta świata dni spędza w jaskiniach, a nocą przemieszcza się konno. Tora Bora może pomieścić tysiąc osób dzięki systemowi grot i tuneli, sięgających do 350 metrów pod ziemię. Forteca ma własny system wentylacyjny i generator prądu napędzany wodą ze strumieni. Afgańczycy twierdzą, że bazę zdobyć może jedynie duży oddział żołnierzy.
Tak na prawdę jednak nikt nie jest pewien tego, gdzie przebywa terrorysta numer jeden na świecie. Brytyjscy komandosi w poszukiwaniu Osamy bin Ladena i członków jego organizacji zapuścili się aż na terytorium Pakistanu. Tak przynajmniej twierdzą władze Baluczystanu - pakistańskiej prowincji leżącej w pobliżu granicy z Afganistanem. 20 zwiadowców w kilku transporterach opancerzonych wjechało do nadgranicznej wioski, a jeden z żołnierzy pokazał wieśniakom zdjęcie terrorysty i zapytał, czy nie wiedzą, gdzie przebywa ten mężczyzna. Baluczystan jest tradycyjną ostoją fundamentalistów islamskich i Talibów. Jedno jest zastanawiające - w jaki sposób oddział przekroczył granicę. Pakistan zapewnia, że jest ona pilnie strzeżona.
Poszukiwania trwają, a tymczasem porozumienie na temat rządu tymczasowego w Afganistanie jest już coraz bliżej. Nie ma natomiast zgody na temat wysłania do tego kraju wojsk pokojowych ONZ. Rozmieszczeniu żołnierzy w niebieskich hełmach sprzeciwił się Sojusz Północny - najsilniejsze z czterech ugrupowań afgańskich, uczestniczących w negocjacjach w Koenigswinter w Niemczech. Te rozmowy nie będą łatwe – „jedno ziarnko piasku może zablokować maszynę.” Tak skomentował różnice zdań rzecznik ONZ - Ahmed Fawzi. Według przewodniczącego delegacji Sojuszu Północnego, porządku w Afganistanie powinny pilnować siły bezpieczeństwa złożone z samych Afgańczyków, ale reprezentujących rożne grupy etniczne i frakcje polityczne. Sojusz podkreśla też wolę rozmów, ale uważa, że wszystkie kluczowe decyzje powinny zapaść w samym Afganistanie.
Foto: Przemysław Marzec, Jan Mikruta, Afganistan
06:25