Premier obiecuje, ministerstwo hamuje. W expose Jarosław Kaczyński zapewniał, że rząd chce budować elektrownie atomowe, ale resort gospodarki wcale się do tego pomysłu nie pali. Szef rządu mówił o najbliższych latach, dla resortu to najwcześniej – za dziesięć lat.
Wydaje się, że ministerstwo liczy siły na zamiary, a nie zamiary na siły – stąd też brak entuzjazmu. Resort chłodno podchodzi do tego przedsięwzięcia i wymienia cały szereg przeszkód. Po pierwsze: protesty społeczne, po drugie – ogromne koszty, nawet 12 mld dolarów na budowę jednej elektrowni, i wreszcie czas, jaki potrzebny jest na taką inwestycję.
Realizacja tego przedsięwzięcia nie będzie szybsza niż przed rokiem 2016, a ja bym się skłaniał ku bardziej odległym terminom. Jako bardziej realnym - tłumaczył dziś wiceminister gospodarki Tomasz Wilczak.
Biorąc pod uwagę ten chłód i dystans trudno uwierzyć, że elektrownie atomowe nie zostaną tylko w sferze niezrealizowanych planów tego rządu.