Konstanty Miodowicz wysłał agenta, by inwigilował prawicę - wynika z dokumentu, który upublicznili Zbigniew Ziobro i Zbigniew Wassermann. Tym samym ministrowie potwierdzili nieoficjalne informacje RMF FM.
W poniedziałek informowaliśmy, że według dokumentów znalezionych niedawno w ABW w latach 90. w kontrwywiadzie istniała grupa podobna do grupy Lesiaka, która inwigilowała partie opozycyjne.
W czasie konferencji prasowej Zbigniew Ziobro zaprezentował mówiący o tym dokument i stwierdził, że chodzi o „uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa”. Jest tu wyraźnie napisane o szczególności środowisk prawicowych. A więc nie ma wątpliwości, że nie było to – jak mówi pan Konstanty Miodowicz – polecenie inwigilowania konkretnych osób, które dopuszczają się konkretnych przestępstw. Ale było polecenie inwigilowania i rozpracowania środowisk prawicowych - tłumaczył szef resortu sprawiedliwości. Posłuchaj:
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio
Koordynator ds. specsłużb dodał, że dokument trafi w ręce prowadzących postępowanie dowodowe. Jeżeli ktoś podniesie taki zarzut, że ten podpis jest nieautentyczny, to prokurator będzie musiał wykonać ekspertyzę - twierdzi Wassermann.
Minister Wassermann zastrzegł jednak, że to jeszcze nie wszystko, co ABW ma w swoich zasobach. Nie została nie tylko zakończona, ale i na dobre rozpoczęta kwerenda w delegaturach - stwierdził.
Na słowa ministra koordynatora ds. służb specjalnych ostro zareagował Miodowicz. Radzę Wassermannowi, by przestał łgać i się opamiętał – powiedział w wywiadzie dla RMF FM były szef kontrwywiadu UOP.
Sprawą zajął się Roman Osica. Posłuchaj jego relacji:
Twoja przeglądarka nie obsługuje standardu HTML5 dla audio