Nowy wątek afery w szpitalu MSWiA. CBA przesłuchuje warszawskich anestezjologów - sprawdza, dlaczego odsyłali do tego szpitala pacjentów, od których potem pobierano organy - dowiedziała się "Rzeczpospolita". W środowisku lekarskim wieje grozą.
Dziennik ustalił, że jednym z wątków, które sprawdza CBA, są możliwe nieprawidłowości w orzekaniu przypadków śmierci mózgowej u pacjentów w szpitalu MSWiA, od których można było pobrać organy do przeszczepów.
Po rozmowie z funkcjonariuszami jeden z lekarzy oświadczył, że więcej nie będzie brał udziału w żadnych procedurach transplantacyjnych. Miał dość - przyznaje szef warszawskiej Izby lekarskiej Andrzej Włodarczyk.
W przewożeniu pacjentów do bardziej specjalistycznych szpitali nie ma niczego nagannego - komentuje krajowy konsultant ds. anestezjologii, prof. Krzysztof Kusza.
Pojawiły się już efekty zamieszania: od wybuchu afery z przeszczepami w szpitalu MSWiA i publicznych wypowiedzi, że Mirosław G. mógł popełnić zabójstwo, liczba organów pobieranych do przeszczepu gwałtownie spadła.
W styczniu od osób zmarłych pobrano ponad 40 organów, w lutym zaledwie kilkanaście. Lekarze twierdzą, że część rodzin zmarłych nie wyraża na to zgody, również lekarze
zwlekają z decyzjami o stwierdzeniu śmierci mózgowej.