Dach nieużywanej hali fabrycznej runął w Zabrzu. Wewnątrz nie było ludzi, jednak na miejsce wysłano ratowników z psami, które dokładnie przeszukały gruzowisko.
Strażacy sprawdzili najpierw rumowisko kamerą termowizyjną – nikogo nie znaleziono; potem gruzy przeszukały psy. Kierownik firmy, do której należy hala zapewnił, że wewnątrz nie było żadnych pracowników, jednak nie można było wykluczyć, że nie było w niej zbieraczy złomu.
Aneta Gołębiowska ze śląskiej straży pożarnej poinformowała, że runął dach o powierzchni 1600 m2. Część zawaliła się już w ubiegłym tygodniu, o czym nie zostaliśmy poinformowani, teraz zawaliła się reszta - powiedziała.
Do czasu zawalenia się części dachu, w hali były produkowane konstrukcje stalowe. Teren był zabezpieczony i pilnowany przez dozorcę. Prawdopodobieństwo, że ktokolwiek mógł tam przebywać, jest bliskie zeru - zaznaczył rzecznik zabrzańskiej policji Marek Wypych. Na miejscu, poza strażakami, jest nadzór budowlany, prokurator i Państwowa Inspekcja Pracy.