Śledztwo w sprawie ataku zamaskowanego policjanta na obecną wicemarszałek Senatu Magdalenę Biejat będzie jednak kontynuowane. Jak dowiedział się reporter RMF FM Krzysztof Zasada, prokuratura po dwóch decyzjach o umorzeniu postępowania uwzględniła kolejne zażalenie pokrzywdzonej. Chodzi o incydent sprzed czterech lat, gdy podczas demonstracji w Warszawie ówczesna posłanka Lewicy została spryskana gazem, mimo okazania legitymacji poselskiej.

Prokuratura Regionalna w Warszawie uznała, że umorzenie postępowania przez śledczych z okręgu ze względu na niewykrycie sprawcy jest przedwczesne. 

Prokuratura nakazała uzupełnienie materiału dowodowego, dodatkowe przesłuchania świadków, a także uzyskanie lepszej jakości materiału filmowego z momentu zdarzenia - incydent został zarejestrowany. 

To o tyle zaskakujące, że podobne zalecenia prokurator prowadzący sprawę otrzymał już w marcu od sądu, który pierwszy raz nakazał wszcząć umorzone śledztwo. 

Prokuratura tłumaczy się, że nie może jednoznacznie wskazać sprawcy. Co prawda wytypowano jednego z antyterrorystów, który był w cywilu, i po ataku schował się za kordon kolegów - widać to na nagraniach. Teraz jednak pozostali funkcjonariusze nie są pewni, który to z członków ich oddziału. 

Wobec wytypowanego policjanta wszczęto postępowanie postępowanie dyscyplinarne, jednak funkcjonariusz odszedł już ze służby.

Biejat: Nie ma bezkarności

Jeśli jest tak, że policja wie, kto przekroczył uprawnienia, stosując bezprawnie gaz w stosunku do posłanki z immunitetem, dobrze by było, żeby wskazała tę osobę i żeby tę osobę pociągnać do odpowiedzialności - mówiła we wrześniu w rozmowie z RMF FM Magdalena Biejat.

Nie może być zgody na łamanie praw człowieka, niezależnie od tego, kto rządzi. Będę walczyć tak długo, jak będzie mi pozwalała na to ścieżka legislacyjna, o ustalenie sprawcy i pokazanie, że nie ma bezkarności ani wśród polityków, ani funkcjonariuszy - podkreśliła Biejat.

Sprawa konfrontacji Magdaleny Biejat z policją

Do zdarzenia doszło wieczorem 18 listopada 2020 r. na placu Powstańców Warszawy. Na miejscu trwały protesty związane z zaostrzeniem prawa aborcyjnego i dochodziło do przepychanek z służbami porządkowymi. Posłanka Magdalena Biejat była tam obecna w ramach interwencji poselskiej. 

Nieumundurowani funkcjonariusze policji "wyciągali" z tłumu protestujących uczestników pokojowego zgromadzenia. Posłanka Magdalena Biejat próbowała interweniować, wzywając do zaprzestania niezasadnego użycia przemocy, trzymając na wysokości twarzy legitymację poselską. Wówczas jeden z nieumundurowanych policjantów prysnął w twarz pokrzywdzonej gazem pieprzowym, a następnie ukrył się za szpalerem umundurowanych funkcjonariuszy - informował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Piotr Antoni Skiba.

Opracowanie: