Podejrzany o obrót narkotykami i próbę wymuszenia rozbójniczego 41-letni raper "Żurom" ma wrócić do aresztu śledczego. Taką decyzję podjął Sąd Okręgowy Warszawa-Praga.
"Żurom" został aresztowany 24 października. Dwa dni później wyszedł, bo ktoś wpłacił za niego 100 tysięcy złotych poręczenia majątkowego.
Wczoraj sędzia Adam Bednarczyk z Sądu Okręgowego Warszawa-Praga postanowił "zmienić zaskarżone postanowienie w ten sposób, że zastosować wobec Andrzeja Ż. środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania na okres trzech miesięcy od dnia zatrzymania".
Sędzia Bednarczyk przyznał rację prokuratorowi, który podkreślał w zażaleniu na wcześniejszą decyzję sądu, że "istnieje duże prawdopodobieństwo, że podejrzany dopuścił się zarzucanego mu czynu". Według sądu okręgowego potwierdzają to zgromadzone w sprawie dowody, które "układają się w logiczną całość". Ważnym dowodem są wyjaśnienia Dawida Z., który jako podejrzany w innej sprawie zdecydował się na współpracę z organami ścigania i "ujawnił okoliczności działalności prowadzonej wraz z szeregiem innych osób, a związanej z obrotem narkotykami" - napisał sędzia.
Przesłanką za zamknięciem "Żuroma" w areszcie jest grożąca mu surowa kara, która - gdyby przebywał na wolności - "mogłaby go motywować do bezprawnego utrudniania postępowania celem uniknięcia odpowiedzialności", na przykład próbując zmusić Dawida Z. lub jego żonę (która jest świadkiem w sprawie) do zmiany zeznań.
"Żurom" po opuszczeniu aresztu 26 października zaczął publikować na kanale YouTube i Facebooku filmy, w których ujawniał informacje ze śledztw i wskazywał osobę, która go obciążyła.
Mimo decyzji sądu o aresztowaniu "Żuroma", który był obecny na poniedziałkowym posiedzeniu, nie został on zatrzymany przez policję. Sąd zastrzegł, że Andrzej Ż. trafi za kratki dopiero po uprawomocnieniu się decyzji z 19 listopada, czyli po 7 dniach lub po rozpoznaniu przysługującego podejrzanemu zażalenia na tę decyzję.
"Żuroma" 23 października zatrzymali funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego Policji na lotnisku im. Fryderyka Chopina w Warszawie. Wybierał się na wakacje do Ameryki Północnej. Prokurator przedstawił mu zarzuty obrotu znaczną ilością środka odurzającego, około kilogramem haszyszu. Drugie przestępstwo, które zarzuca mu prokuratura, to "usiłowanie dokonania wymuszenia rozbójniczego celem doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem". Według śledczych "Żurom" ma związek z pobiciem Dawida Z. w celu wymuszenia od niego 80 tysięcy złotych.
W internecie Andrzej Ż. tłumaczył, że 80 tysięcy, które chciał od Z., zostały mu wcześniej pożyczone. Właśnie niemożność zwrócenia długu miała spowodować, że pomówił on "Żuroma". Mam na to spisaną umowę (...). Nie wiem, czy innych też tak pomówił jak mnie, żeby nie spłacać długów. (...) Mam nadzieję, że prokurator w sądzie przedstawi coś więcej niż pomówienia jednej osoby - powiedział "Żurom" w filmie opublikowanym na Facebooku. Raper oświadczył także, że nie ma nic wspólnego z przestępstwami narkotykowymi.
Andrzej Ż. był już wcześniej zatrzymywany m.in. w związku z przestępstwami narkotykowymi. Tym razem grozi mu do 12 lat więzienia. W sprawie, w której jest podejrzany, zarzuty usłyszało w sumie 9 osób.
(mpw)