11 ran, z czego 9 kłutych miał policjant z Warszawy, który podczas domowej awantury w połowie stycznia popełnił samobójstwo. Wcześniej ciężko ranił żonę nożem. Reporter RMF FM Krzysztof Zasada dotarł do ostatecznych wyników sekcji zwłok Arkadiusza M.
Mężczyzna zginął od strzału w skroń. Według biegłych, pistolet był przyłożony do głowy i znajdował się w zasięgu prawej ręki policjanta. Wiadomo też, że Arkadiusz M. był trzeźwy.
Teraz prokuratura musi ustalić, co zaszło w mieszkaniu na Pradze - przede wszystkim, w jakich okolicznościach policjant został 9-krotnie pchnięty nożem w brzuch i klatkę piersiową i czy jego żona, która przeżyła, działała w obronie własnej.
Do tragedii w mieszkaniu na warszawskiej Pradze doszło 14 stycznia. Policjant komendy stołecznej ranił nożem żonę, a potem zabarykadował się w mieszkaniu. Przed tym, jak do lokalu weszli antyterroryści, funkcjonariusz zastrzelił się ze służbowej broni.
Policjant najprawdopodobniej dowiedział się, że jego żona jest w związku z innym mężczyzną. 37-latka nie chciała zakończyć tamtej znajomości. To miało doprowadzić do awantury domowej, podczas której 42-latek pchnął ją nożem. Ranna w plecy i klatkę piersiową kobieta przeżyła.