Zarzut nieumyślnego spowodowania wypadku w Łapczycy, wskutek którego zginął 10-letni chłopiec, a 15 innych osób zostało rannych, postawiła prokuratura kierowcy busa. Do wypadku doszło we wtorek w Łapczycy koło Bochni.
Jak podawała policja, kierujący autobusem marki Iveco 57-letni mieszkaniec Leska z nieustalonej przyczyny przejechał na przeciwny pas ruchu i zderzył się czołowo z jadącą z przeciwka ciężarówką. Do zdarzenia doszło na prostym odcinku drogi, na suchej nawierzchni jezdni przy dobrej widoczności. Obaj kierujący byli trzeźwi.
W wyniku wypadku rannych zostało 16 osób. 10-letni chłopiec zmarł po kilku godzinach w szpitalu.
Z relacji kierowcy busa jadącego z Tarnowa w stronę Krakowa wynikało, że w pojeździe doszło do awarii hamulców. Kiedy zorientował się, że hamulce są niesprawne, zjechał na przeciwny pas, sądząc, że będzie on pusty. Nie dojrzał jednak jadącej pod górę z Krakowa do Tarnowa ciężarówki. Wtedy doszło do zderzenia.
Prokuratura oczekuje na ekspertyzę biegłego na temat stanu technicznego pojazdów. Z nieoficjalnych informacji ustalonych przez PAP wynika, że wstępne oględziny busa przez biegłego nie potwierdziły nieprawidłowości.
Z dotychczasowych ustaleń prokuratury wynika, że kierowca naruszył zasady ruchu drogowego, m.in. jechał z nadmierną prędkością (ok. 60 km na obszarze zabudowanym), nie zachował należytej ostrożności i odległości za poprzedzającym go pojazdem, a także zjechał na przeciwny pas ruchu nie upewniając się, czy znajdują się tam pojazdy - mówi prok. Elżbieta Potoczek-Bara.
Na tej podstawie kierowcy przedstawiono zarzut nieumyślnego sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym, której następstwem była śmierć 10-latka.
Kierowca nie przyznał się do zarzutów. Prokurator zastosował wobec niego poręczenie majątkowe i nakazał mu powstrzymać się od prowadzenia pojazdów kat. C i D. Grozi mu do 8 lat pozbawienia wolności.