Sejmowa komisja spraw zagranicznych w środę po południu przerwała posiedzenie, na którym miała zaopiniować kandydatury na ambasadorów RP: Jerzego Marka Nowakowskiego - w Armenii, Michała Murkocińskiego - w Egipcie i Tomasza Chłonia - w Finlandii. Powodem były kontrowersje co do wyniku głosowania.

Komisja zdążyła przeprowadzić jedynie głosowanie ws. pozytywnej opinii dla Nowakowskiego; "za" głosowało 13 posłów, tyle samo było przeciw - co wywołało konsternację. 

Platforma przegrała, więc chce reasumpcji - mówili posłowie PiS. Jest jeszcze tryb konklawe, możecie nas tu zamknąć, aż to przegłosujemy - ironizował Radosław Fogiel (PiS), gdy szef komisji Paweł Kowal (PO) chciał uznać, że przy remisie to jego głos jest decydujący.

Posłowie PiS twierdzili, że to niezgodne z regulaminem Izby, a brak większości oznacza po prostu brak pozytywnej opinii dla kandydatury.

Kowal chciał zatem wznowienia głosowań w środę wieczorem, by wypowiedziało się sejmowe biuro legislacyjne. Na to nie było zgody posłów PiS, którzy argumentowali, że wieczorem tego dnia jest ważna dla nich debata na temat działań rządu w czasie powodzi.

Ostatecznie Kowal zdecydował, że komisja wznowi posiedzenie w czwartek o godz. 9 - kiedy i tak było planowane posiedzenie komisji, która miała opiniować kolejnych kandydatów na ambasadorów.

Jerzy Marek Nowakowski o swoich priorytetach

Jerzy Marek Nowakowski to historyk, dziennikarz, publicysta i polityk, podsekretarz stanu w KPRM (1997-2001), ambasador RP na Łotwie (2010-2014) i w Armenii (2014-2017).

Nowakowski na posiedzeniu komisji wskazywał na potrzebę wspierania prozachodniego kierunku Armenii, co - jak wskazał - jest szczególnie ważne w kontekście zbliżającej się polskiej prezydencji w UE (w pierwszej połowie 2025 r.). Wśród swoich priorytetów wymienił m.in. działanie na rzecz skutecznego włączania się Armenii w struktury, zbudowanie dobrej współpracy na platformie kulturalno-informacyjnej. Jak zauważył, Armenia jest pod wpływem rosyjskiej infosfery przy jednoczesnej bardzo znaczącej roli języka ojczystego i posługiwaniu się nim na poziomie wysokiej kultury. Wśród kolejnych spraw, na rzecz których zmierza działać, wymienił także współpracę wojskową obu krajów, szczególnie w zakresie przemysłu obronnego oraz wzrost współpracy gospodarczej.

Przydacz kontra Bartoszewski

Poseł PiS Marcin Przydacz zapytał reprezentującego MSZ wiceszefa tego resortu Władysława Teofila Bartoszewskiego o to, czemu dotychczasowy ambasador RP w tym kraju Piotr Skwieciński - choć nie został odwołany, bo MSZ nie ma takiej prerogatywy - to został wezwany do stolicy po roku pracy na placówce. Dopytywał, "jakie są powody, szczególnie wobec braku zgody na to prezydenta Andrzeja Dudy".

Bartoszewski nazwał to pytanie "rytualnym". Zaznaczył, że nie udziela publicznie informacji o polityce kadrowej, a MSZ "jest w prawie" ściągnąć do Warszawy każdego pracownika. Co do braku zgody Andrzeja Dudy - mówił - "pan prezydent nie wyraża zgody na nic, jeśli chodzi o powołanie nowych ambasadorów". Ocenił, że prezydent Duda w tej sferze "strajkuje" i "nie wypełnia swoich obowiązków i wygląda na to, że nic się w tej kwestii nie zmieni, niezależnie od tego, co zrobi MSZ".

Odnosząc się do kolejnych pytań posłów PiS o zgodę prezydenta w przypadku pozostałych kandydatów, dodał, że pracownicy KPRP "bojkotują" za zgodą prezydenta Konwent Służby Zagranicznej.

Przydacz ocenił, że Bartoszewski okazał lekceważenie posłów i opinii publicznej.