Platforma Obywatelska chce przekonać nauczycieli do rezygnacji z emerytalnych przywilejów. Od przyszłego roku zamiast prawa do wcześniejszych emerytur dostaliby wyższe pensje - dowiedziała się "Gazeta Wyborcza".
Taką propozycję rząd chce przedstawić w najbliższych dniach pracodawcom i związkowcom z Komisji Trójstronnej. Podwyżka w zamian za rezygnację z wcześniejszych emerytur to najlepsze w obecnej sytuacji rozwiązanie, chcemy o nim dyskutować z partnerami społecznymi - zapewnia Zbigniew Chlebowski, szef klubu PO.
Nauczyciele to największa grupa zawodowa (600 tys. osób), która odchodzi na wcześniejsze emerytury. Co roku z tego prawa korzysta 14 tys. osób. "Karta nauczyciela" pozwala im odejść ze szkoły już po 30 latach pracy.
Co roku wcześniejsze emerytury wszystkich Polaków kosztują budżet 20 mld zł. Na dłuższą metę grozi to załamaniem się finansów publicznych, tym bardziej że emerytów z każdym rokiem przybywa.
Rząd chce się z tym rozprawić i zakończyć ciągnącą się od dziewięciu lat reformę emerytalną, która zakłada cięcia emerytalnych przywilejów. Jednak żaden rząd od 1999 r. ich nie
przeprowadził. Poległ na tym PiS.
Szef Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz zapewnia, że chętnie usiądzie z rządem do rozmów. Mówi, że nauczyciele są podzieleni. Starsi, z 20-letnim stażem, chcą prawa do wcześniejszej emerytury nawet kosztem mniejszych zarobków. Młodzi natomiast zgadzają się na dłuższą pracę w zamian za wyższe pensje. Kluczowe będzie pytanie, o ile mają wzrosnąć zarobki - mówi Broniarz.
Chlebowski przyznaje, że wysokość podwyżek dla nauczycieli nie jest jeszcze przesądzona. Wszystko zdecyduje się w konsultacjach społecznych.