Na przejeździe kolejowym w Zaskalu koło Szaflar prokuratorzy przeprowadzili eksperyment procesowy, podczas którego zostały odtworzone okoliczności tragicznego wypadku, do którego doszło 23 sierpnia. Podczas jazdy egzaminacyjnej zginęła 18-latka. Instruktor, któremu udało się opuścić pojazd przed nadjechaniem pociągu, usłyszał zarzut nieumyślnego spowodowania katastrofy w ruchu lądowym.
Prokurator mówi, że to co zobaczyliśmy. utwierdza śledczych w dotychczasowych ustaleniach. Według nich, gdyby egzaminator zahamował po tym jak zdająca minęła znak stopu, do zderzenia z pociągiem by nie doszło. Dzisiaj biegłemu udało się zahamować przed torowiskiem jadąc ze znacznie większą prędkością.
Było tutaj ponad 30 kilometrów na godzinę, natomiast samochód egzaminacyjny w dniu zdarzenia poruszał się z prędkością 17 kilometrów na godzinę. mamy więc zapas, że nawet przy wyższej prędkości dało się to auto zatrzymać - mówi prokurator Jan Ziemka.
Obrońca podejrzanego Władysław Pociej uważa, że za wcześnie jednak na takie wnioski. Kwestia oceny biegłych, poczekajmy na wyniki opinii - uważa Pociej.
Na to trzeba będzie poczekać zapewne kilka tygodni.
Na miejscu będzie pojawi się taki sam samochód, w jakim odbywał się przed dwoma tygodniami egzamin na prawo jazdy. Wykorzystany zostanie również pociąg, który nadjedzie od strony Nowego Targu z prędkością 89 km/h. Sprawdzana była m.in. odległość, z jakiej widać skład z okolic przejazdu.
Śledczy ustalili, że hamulce po stronie egzaminatora były sprawne. Z nagrań monitoringu wynika, że ostatnią komendę egzaminowanej 18-latce wydał na rondzie przed przejazdem. Później słychać sygnały ostrzegawcze pociągu, ale egzaminator nie wydaje żadnych poleceń, ani nie ostrzega egzaminowanej kobiety.