Kancelaria Premiera zaprzecza, jakoby miała odmówić samolotu szefowi prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Władysław Stasiak poprosił o oddanie do dyspozycji rządowej maszyny między 15 a 17 października, wybierając się na Ukrainę na zaproszenie swojego tamtejszego odpowiednika. Tomasz Arabski, szef kancelarii Donalda Tuska, tłumaczy jednak, że kancelaria nie dostała w tej sprawie żadnego wniosku.
Szef BBN wybierał się na Ukrainę na zaproszenie sekretarza Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy, ale spotkał się również z prezydentem Wiktorem Juszczenką. Rozmowy dotyczyły między innymi bezpieczeństwa energetycznego.
Władysław Stasiak, jak nieoficjalnie dowiedział się reporter RMF FM Marek Smółka, nie mógł jednak liczyć na oddanie do dyspozycji rządowego samolotu. Wprawdzie jedyny zdrowy pilot TU-154 był wtedy w Brukseli razem z maszyną, ale wolne pozostawały dwa mniejsze JAKI-40. Szef BBN nie dostał jednak zgody na ich wykorzystanie i na Ukrainę poleciał samolotem rejsowym.