Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez zastępcę komendanta głównego policji trafi do warszawskiej prokuratury na początku przyszłego tygodnia - ustalili reporterzy śledczy RMF FM. Policyjni związkowcy twierdzą, że inspektor Andrzej Trela mógł przekroczyć uprawnienia. Chodzi o zablokowanie wypłaty zapomogi rodzinie zamordowanego policjanta Andrzeja Struja.
Policyjni związkowcy chcieli, aby córkom poległego wypłacić 50 tysięcy złotych zapomogi z funduszu prewencyjnego. Na to jednak nie zgodził się komendant policji, choć - zdaniem związkowców nie ma takiego prawa. Uważamy, że przekroczył swoje uprawnienia, dopuścił się przestępstwa urzedniczego - mówi Romanowi Osicy Janusz Łabuz, szef związków policyjnych w Krakowie.
Jak wyjaśnia, wicekomendant zadysponował pieniędzmi, które nie są w jego dyspozycji. Fundusz, z którego pieniądze miały trafić do rodziny zabitego policjanta, to dobrowolne składki ubezpieczeniowe funkcjonariuszy pochodzące z ich prywatnych kieszeni. Kilka procent z tego ubezpieczenia można przeznaczyć na zapomogi dla policjantów i ich rodzin. Dodajmy, że wszystkie komisje pozytywnie zaopiniowały wniosek.
Pieniądze - jak tłumaczy Markowi Balawajdrowi rzeczniczka komendanta - miały pochodzić z funduszu na cele prewencyjne, a prawo nie pozwala na wypłatę takiej zapomogi rodzinie poległego policjanta. Związkowcy odpowiadają, że regulamin zaakceptowany przez komendanta głównego w paragrafie drugim nie pozostawia wątpliwości: "Celem działania funduszu jest udzielania pomocy finansowej policjantom i członkom ich rodzin poszkodowanym w zdarzenia losowych"
Najwidoczniej jednak śmierć podkomisarza Struja nie jest dla komendanta Treli wypadkiem losowym.
Podkomisarz Andrzej Struj zginął w lutym na warszawskiej Woli. Zwrócił uwagę dwóm młodym mężczyznom, którzy rzucili koszem w jadący tramwaj. Chuligani pchnęli funkcjonariusza nożem.