W poczuciu odpowiedzialności za powodzenie reform, którym poświęciłem cztery lata ciężkiej pracy, składam na ręce ministra sprawiedliwości rezygnację z urzędu podsekretarza stanu – poinformował wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak. Wczoraj portal Onet ujawnił, że Piebiak organizował akcję nękania sędziów, którzy sprzeciwiali się zmianom w sądownictwie.
Piebiak zapewnił przy tym, że będzie z determinacją bronić swojego dobrego imienia, na które "pracował całe życie". Wnoszę do sądu pozew przeciwko redakcji Onet, która rozpowszechnia pomówienia na mój temat oparte na relacjach niewiarygodnej osoby - oświadczył Piebiak.
Wiceminister zaznaczył, że wielokrotnie był atakowany przez "media i sędziów wrogich reformie". Publikowano w prasie i w Internecie informacje nieprawdziwe oraz odnoszące się do mojego prywatnego życia. Byłem ofiarą hejtu inspirowanego przez przeciwników zmian w sądownictwie - podkreślił.
Nieprzypadkowo kłamstwa pojawiają się bezpośrednio przed wyborami parlamentarnymi. Mają uderzyć nie we mnie, ale w reformy. Są narzędziem walki politycznej - dodał.
Wiceszef MS zaznaczył przy tym, że jego rezygnacja wynika z poczucia odpowiedzialności za powodzenie reform. Ma chronić Sprawę, której służę, a nie dawać satysfakcję oszczercom. Ich kłamstw dowiodę przed sądem. Nie chcę, aby wysuwane pod moim adresem oszczerstwa stały się pretekstem do ataków na zmiany w sądownictwie, na które czekały miliony Polaków - wskazał Piebiak.
Premier Mateusz Morawiecki podczas wizyty w Otwocku zapowiedział, że przyjmie dymisję Piebiaka.
Dymisji nie tylko wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka, ale także jego szefa Zbigniewa Ziobry domaga się opozycja. Jak twierdzą posłowie Platformy Obywatelskiej, minister sprawiedliwości wiedział o tym procederze i go popierał. Oburza ich także brak reakcji ministerstwa i prokuratury na te doniesienia.
Nie wyobrażamy sobie, żeby minister Ziobro dalej pełnił swoją funkcję. Tylko dymisja i jego natychmiastowe odwołanie może przeciąć te tragiczną serię w Ministerstwie Sprawiedliwości - oświadczył poseł Jerzy Kropiwnicki.
Zdaniem posła wiceminister Piebiak, "który jest również sędzią makabrycznie złamał zasady etyki sędziowskiej i za to do tej pory nie odpowiedział". To jest coś niesamowitego, że takie osoby które łamią kręgosłupy polskim sędziom starają się dalej pełnić funkcje publiczne - dodał.
Przekonywał też, że Piebiak powinien odpowiedzieć karnie - za przekroczenie uprawnień. Wiceminister sprawiedliwości łamie prawo, żeby hejterom dać informacje na temat adresów prywatnych sędziów, którzy przeciwstawiają się demolce polskiego sądownictwa - mówił na konferencji Kropiwnicki. Chodzi o przekazanie adresu Krystiana Markiewicza, szefa stowarzyszenia "Iustitia".
Kropiwnicki zażądał też wszczęcia wobec Piebiaka postępowania dyscyplinarnego i zawieszenia w pełnieniu wszystkich publicznych urzędów, w tym urzędu sędziowskiego.
Z kolei poseł Paweł Olszewski tak podsumowuje motywację - jak to określa - "ministerstwa hejtu": Zamach na sądownictwo nie do końca PiS-owi wyszedł, stąd metody rodem z Białorusi.
Wczoraj portal Onet ujawnił, że wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak stoi za zorganizowaniem akcji mającej kompromitować sędziów, którzy sprzeciwiają się zmianom w wymiarze sprawiedliwości. Bliski współpracownik Zbigniewa Ziobry wykorzystywał w tym celu internautkę popierającą Prawo i Sprawiedliwość.
Jedną z akcji była próba skompromitowania szefa Stowarzyszenia "Iustitia" prof. Krystiana Markiewicza. Opierała się ona na anonimowej historii "zawierającej plotki, pogłoski i domysły na temat jego życia prywatnego, w tym intymnych kontaktów z kobietami oraz sposobów budowania swojej pozycji w środowisku sędziowskim" - pisze Onet.
Dokument w tej sprawie Piebiak dostał w czerwcu 2018 roku od kobiety o imieniu Emilia. To ona anonimowo rozsyłała następnie materiały m.in. do mediów i filii "Iustitii".
Prywatnie Emilia związana jest z sędzią, jednym z pracowników Krajowej Rady Sądownictwa. W mediach społecznościowych atakowała sędziów sprzeciwiających się tzw. reformie sądownictwa. Do Waldemara Żurka pisała: "won z Polski, gnido".
Wiceminister sprawiedliwości był w stałym kontakcie z Emilią. Razem ustalali sposoby kompromitowania sędziów w mediach społecznościowych, a także w mediach sprzyjających rządowi.
Pogadam z dziennikarzami i porozsyłam pisma. Anonimowo, mailem. Ale i listami. Jedyny problem, to nie mam adresów i maili. Zrobię wszystko tak, jak umiem, jak zawsze. Za rezultat nie ręczę, ale postaram się. Mam nadzieję, że mnie nie wsadzą - pisała Emilia w wiadomości, do której dotarł Onet.
Za czynienie dobra nie wsadzamy - odpisał jej wiceminister Piebiak.
Wkrótce później minister przesyła Emilii adres domowy sędziego Krystiana Markiewicza. To m.in. do niego, a także do 2,5 tys. innych adresatów trafia czterostronicowy anonim zawierający liczne plotki.
Kiedy ten anonim dostałem, na początku poczułem zwykłe zaskoczenie - wspomina Markiewicz w rozmowie z Onetem. To nie tylko naruszenie mojego prawa do prywatności, ale też moich dóbr osobistych. A zaskoczenie było zwyczajne, ludzkie i naiwne, dotyczące tego, jak daleko mogą posunąć się urzędnicy państwowi, którzy obrali sobie kogoś za cel - podkreśla.
Emilia i Piebiak nie ograniczali się jednak tylko do działań wobec Markiewicza. Jak pisze Onet, w kwietniu 2018 roku zainteresowali TVP problemami sędziego Piotra Gąciarka z poznaną przez niego w internecie partnerką. Może wybuchnie mała afera w programie "Alarm". Mam nadzieję, że nie zawiodłam - pisała Emilia.
Program został wyemitowany w maju 2018 roku. Emilia zapytała wówczas Piebiaka, jak mu się podobał. Super, właśnie przesyłam szefowi, by i on się ucieszył - odpisał wiceminister.
Emilia w rozmowie z Onetem przyznała, że "bardzo wstydzi się tego, co robiła i że swoimi działaniami mogła zaszkodzić co najmniej 20 sędziom".
Łukasz Piebiak z kolei przyznał, że zna Emilię, jednak stwierdził, że nie przypomina sobie kontaktów w sprawie Markiewicza. Stwierdził także, że nie będzie się wypowiadał o korespondencji z kobietą.