Kancelaria Prezydenta utrudnia dostęp do księgi wejść i wyjść – twierdzi Roman Giertych, który jako pierwszy chciał ją zobaczyć. Wg posła lista przeglądających dokument, której zażądała Kancelaria, to obstrukcja.
Giertych dokument miał przejrzeć dziś rano, ale do Kancelarii jednak nie poszedł, ponieważ wczoraj późnym popołudniem otrzymał pismo, że Kancelaria żąda listy osób - z podpisem przewodniczącego komisji śledczej - które mają się zapoznać z księgą. Uznał, że to utrudnianie pracy komisji.
To zwykła obstrukcja. Dziwne, gdyby urzędnicy prezydenta nie znali członków komisji - mówi Roman Giertych. Pan poseł kreuje rzeczywistość - broni się Jolanta Szymanek-Deresz. Mógł przyjść, jak zapowiedział, ale nie przyszedł. Księgi były, czekały na pana Giertycha, czekała też kawa i ciasta.
Antoni Maciarewicz, jeden z 11 śledczych, uważa, że wgląd w księgę to za mało. I nie jest w tej opinii odosobniony. To jest dokument, który musi się znaleźć w dyspozycji komisji. Jeśli ma on klauzulę tajności, dysponujemy kancelarią tajną - mówi.
W tej sprawie nie ulega wątpliwości, że kancelaria broni księgi jak niepodległości, ale i Giertych nie przegapi okazji, aby uderzyć w prezydenta i kreować się na jednego sprawiedliwego. Tym razem jednak przeszarżował. Ostatecznie, po południu poszedł obejrzeć księgę...