W rejonie Babiej Góry w Beskidach pojawił się niedźwiedź brunatny. Zwierzę nie zapadło w zimowy sen i szuka pożywienia.
Ślady zwierzęcia zauważono między innymi w rejonie Górnego Płaju, którym przebiega szlak turystyczny oraz przy jednym ze stawów; połamał krę, prawdopodobnie chciał się napić i szukał zagrzebanych żab.
To nie jest miś z Krupówek w Zakopanem, z którym turysta robi sobie zdjęcie, ale ogromne, dzikie zwierzę, na dodatek bardzo głodne. Trzeba być bardzo ostrożnym, unikać kontaktu - przestrzega Maciej Mażul z Babiogórskiego Parku Narodowego.
Prawdopodobnie zwierzę nie zasnęło z powodu pogody: braku śniegu i wysokiej temperatury. Jesienią zwierzę zapełnia żołądek. Gdy spadnie temperatura i sporo śniegu, zapada w gawrze w sen, by nie czuć głodu w czasie, gdy w przyrodzie jest mniej pożywienia. Wybudza się wiosną, gdy jedzenia jest już pod dostatkiem - przypomina Mażul.
Jeżeli na szlaku napotkamy niedźwiedzia, musimy zachować zimną krew - radzą leśnicy. Trzeba się wycofać bardzo spokojnym krokiem. Nie wolno wchodzić zwierzęciu w drogę i prowokować go.
Niedźwiedź brunatny jest największym drapieżnikiem żyjącym w polskich lasach. Waży do 400 kilogramów. Gdy stanie na tylnych łapach może mierzyć dwa i pół metra. Żyje średnio 20-25 lat. W Polsce jest pod całkowitą ochroną.
W Tatrach spadło więcej śniegu i niedźwiedzie już poszły spać. Ostatnio nikt nie obserwował ich śladów.