Ruszył proces czworga oskarżonych w sprawie wybuchu pożaru w escape roomie "To Nie Pokój" w Koszalinie. Do tragedii doszło 4 stycznia 2019 roku. Zginęło pięć nastolatek.
Nastolatki były przyjaciółkami z jednej klasy, III "d" Gimnazjum nr 9 w Koszalinie (obecnie SP nr 18). W escape roomie "To Nie Pokój" przy ul. Piłsudskiego 88 świętowały urodziny jednej z nich, gdy w pomieszczeniu sąsiadującym z pokojem zagadek, w którym były 15-latki, wybuchł pożar.
Zgodnie z ustaleniami prokuratury, przyczyną pożaru był ulatniający się gaz z butli zasilających piecyki w budynku. Pracownik escape roomu nie otworzył dziewczętom drzwi. One same mogły to zrobić dopiero po rozwiązaniu ostatniej zagadki. W obiekcie nie było dróg ewakuacyjnych. Jedyne okno w pokoju, w którym były dziewczęta, od wewnątrz było zabite deskami, od zewnątrz było okratowane. Pomieszczenie miało nieco ponad 7 m kw. Dziewczęta zatruły się tlenkiem węgla.
W sądzie stawili się wszyscy oskarżeni, którzy odpowiadają z wolnej stopy. Ze względów bezpieczeństwa na salę rozpraw wprowadzeni zostali bocznym wejściem, by nie mieć kontaktu z rodzinami pokrzywdzonych. Towarzyszyła im ochrona, w tym policji i antyterrorystów.
Oskarżeni to organizator escape roomu, wynajmujący lokal Miłosz S. z Poznania, jego babcia Małgorzata W., która rejestrowała działalność, jego matka Beata W., która współprowadziła działalność oraz Radosław D., pracownik escape roomu, zatrudniony kilka tygodni przed pożarem.
Przewodnicząca jednoosobowego składu orzekającego sędzia Sylwia Dorau-Cichoń nie wyłączyła jawności rozprawy. Zastrzegła, zgodnie z wcześniejszymi wnioskami, dane osobowe i wizerunki oskarżonych oraz części oskarżycieli posiłkowych (są nimi wszyscy rodzice zmarłych pokrzywdzonych - PAP), którzy nie wyrazili na to zgody.
Oskarżeni odpowiadają przed sądem za umyślne stworzenie niebezpieczeństwa wybuchu pożaru w escape roomie i nieumyślne doprowadzenie do śmierci pięciu 15-latek. Grozi im do 8 lat więzienia.
W śledztwie prokuratura ustaliła, że zaangażowani w powstanie escape roomu "To Nie Pokój" nie poinformowali Urzędu Miejskiego w Koszalinie, że budynek ten całkowicie zmienia swoje przeznaczenie (stał się obiektem użyteczności publicznej - dop.). Nie poinformowano także służb, które zajmują się badaniem stanu bezpieczeństwa w tego typu obiektach. W budynku nie było dróg ewakuacji, za to materiały łatwopalne nagromadzono zarówno w poczekalni obiektu, jak i w poszczególnych pokojach zagadek. Jedynym źródłem ogrzewania budynku były przenośne piecyki gazowe zasilane z butli. Zgromadzony materiał dowodowy pozwolił śledczym na stwierdzenie, że pracownik escape roomu nie tłumił ognia, nie użył gaśnic, by ratować pokrzywdzone.
Prokurator Małgorzata Sielska będzie przedstawiała akt oskarżenia.