Nie premier a Sejm miałby powoływać szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego – taką propozycję złożyła sejmowa podkomisja pracująca nad projektem ustawy o powołaniu urzędu. Projekt rządowy przewidywał, że szefa CBA mianuje premier.
Posłowie w podkomisji zdecydowali, że Sejm będzie wybierał szefa CBA spośród trzech kandydatów zaproponowanych przez sejmową komisję ds. służb specjalnych. Ograniczyli też zainteresowanie CBA przestępstwami godzącymi w interesy ekonomiczne państwa do tych, w których kwota jest wyższa od 500-krotności minimalnego wynagrodzenia. W środę ustawą zajmą się posłowie połączonych komisji.
Poprawka przeszła dzięki głosom PO, LPR i SLD. To sabotaż wynikający z obaw przed CBA – twierdzi Mariusz Kamiński, który jest wymieniany jako przyszły szef Biura. Właśnie tryb wybierania głowy CBA ma spowodować, że ustawa zostanie uznana przez Trybunał Konstytucyjny za niezgodną z ustawą zasadniczą. Sejmowe komentarze zebrał Przemysław Marzec:
CBA ma zatrudniać pół tysiąca osób. Będą oni ścigać korupcję, zwalczać przestępstwa godzące w interesy ekonomiczne państwa a także między innymi sprawdzać oświadczenia majątkowe osób publicznych. CBA będzie podlegać premierowi.
Funkcjonariusze Biura będą wyposażeni w środki i możliwości zarezerwowane dla policji i służb specjalnych; będą mogli legitymować, przeszukiwać, zatrzymywać i podsłuchiwać, dokonywać zakupów kontrolowanych i prowokacji. Ich orężem mają być kajdanki, paralizatory, kaftany i broń palna.