W czwartek wchodzą w życie 25 proc. cła na samochody, lekkie ciężarówki i części samochodowe importowane do USA. Jak zauważa prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego (PZPM) Jakub Faryś, wprowadzone przez Donalda Trumpa cła odczuje także polski przemysł.

Stany Zjednoczone zdecydowały się na wprowadzenie 25-procentowych ceł na importowane pojazdy pasażerskie i lekkie ciężarówki. Miesiąc po wprowadzeniu ceł na samochody, podobne opłaty zostaną nałożone na części samochodowe, w tym na komputery pokładowe, co może mieć znaczący wpływ na koszty produkcji i ceny końcowe pojazdów.

Według danych portalu Tradeimex Meksyk jest liderem w eksporcie samochodów do USA, stanowiąc niemal 25 proc. importu. Za nim plasują się Japonia, Korea Południowa, a z Europy największymi eksporterami są Niemcy, Wielka Brytania, Słowacja, Włochy i Szwecja. Polska, choć nie jest znacznym źródłem importowanych gotowych samochodów, to eksportuje dużą ilość części i akcesoriów, których wartość w 2024 r. wyniosła 311 mln dolarów.

Polski przemysł motoryzacyjny też odczuje cła

Zgrubne szacunki mówią, że 300-350 mln euro wartości naszego eksportu stanowią elementy, które trafiają do samochodów produkowanych w krajach ościennych, które są wysyłane na rynek amerykański, tak więc wprowadzenie 25 proc. ceł na samochody importowane do USA pośrednio odczuje również polski przemysł - mówi prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego (PZPM) Jakub Faryś.

Prezes PZPM podkreśla, że europejska branża motoryzacyjna, która rocznie eksportuje do USA niespełna milion samochodów, może doświadczyć perturbacji, ponieważ dostarczanych do Stanów Zjednoczonych aut będzie mniej.

Cała roczna produkcja w Unii Europejskiej wynosi 12-13 mln samochodów, więc zmniejszenie eksportu nie spowoduje kataklizmu, ale biorąc pod uwagę obecną kondycję branży, będzie to jednak odczuwalne. Pamiętajmy o wszystkich nieszczęściach, które w ostatnich latach dotknęły europejski przemysł motoryzacyjny: pandemii, kryzysie półprzewodnikowym, wojnie w Ukrainie, szalejących cenach surowców czy wreszcie ekspansji chińskich producentów. Amerykańskie cła są więc kolejnym z całej serii ciosów. Każdy niesprzedany samochód to dodatkowe obciążenie producentów - wyjaśnia ekspert.

Dalsza część artykułu pod materiałem video:

Faryś zauważa również potencjalne konsekwencje społeczne dla pracowników polskich zakładów, które mogą zostać zmuszone do redukcji zatrudnienia w wyniku utraty zamówień. To może prowadzić do problemów w lokalnych społecznościach, zwłaszcza w mniejszych miejscowościach.

Nowe cła mogą również wpłynąć na ceny samochodów na amerykańskim rynku, co może skłonić producentów, zarówno amerykańskich, jak i europejskich, do podniesienia cen swoich produktów. Faryś wskazuje, że producenci mający zakłady w Stanach, będą próbować zwiększyć produkcję lokalnie, jednak możliwości te są ograniczone.

Faryś zaznacza również, że marki europejskie nie tylko produkują na Starym Kontynencie i eksportują samochody na rynek amerykański, ale również eksportują pojazdy wytwarzane w Stanach do Europy. Jeśli więc Komisja Europejska wprowadzi na zasadzie wzajemności cła na samochody z USA, pojazdy te również podrożeją.

Generalnie można się obawiać, że producenci, którzy z powodu tego zamieszania stracą pieniądze, będą starali sobie jakoś powetować te straty, podnosząc ceny swoich produktów - mówi.