Krakowskim śledczym udało się dotrzeć do trzech kolejnych świadków, którzy potwierdzają wersję, że do zabójstwa Jarosława Ziętary podżegał biznesmen, były senator Aleksander Gawronik - wynika z ustaleń reportera RMF FM Marka Balawajdra. W ciągu kilkunastu dni do sądu w Poznaniu trafi akt oskarżenia w tej głośnej sprawie.
Mogę potwierdzić, że śledztwo nadal trwa, (...) jest przedłużone do 30 czerwca bieżącego roku - powiedział naszemu dziennikarzowi prowadzący śledztwo prokurator Piotr Kosmaty. Jak dodał, "wykonywane są intensywne czynności procesowe" - w tym przesłuchania świadków i gromadzenie dokumentacji.
Aleksandrowi Gawronikowi grozi nawet dożywocie.
Jarosław Ziętara był dziennikarzem śledczym "Gazety Poznańskiej" (wcześniej "Wprost" i "Gazety Wyborczej"). Pisał o aferach gospodarczych. Zniknął 1 września 1992 roku w drodze do pracy.
Aleksander Gawronik został zatrzymany na początku listopada 2014 roku i usłyszał zarzut podżegania do zabójstwa Ziętary. Podczas przesłuchania nie przyznał się do zarzutu i odmówił składania wyjaśnień. Pod koniec stycznia krakowska prokuratura apelacyjna uchyliła Gawronikowi areszt - zastosowano wobec niego poręczenie majątkowe w wysokości 50 tysięcy złotych, zakaz opuszczania kraju połączony z zatrzymaniem paszportu, dozór policyjny i poręczenie osoby godnej zaufania.
Dwa dni po wyjściu z aresztu, na konferencji prasowej przed budynkiem sądu w Poznaniu, Gawronik przekonywał, że nie wie, co stało się z Jarosławem Ziętarą, i nie ma nic wspólnego z jego zaginięciem.
Jak państwo widzą, występuję pod swoim pełnym imieniem i nazwiskiem, gdyż nie mam nic do ukrycia. Z całą stanowczością oświadczam, że nie mam nic wspólnego z zaginięciem pana Jarosława Ziętary. Z zaginięciem - proszę państwa. Na tym etapie postępowania nie będę odnosił się do materiału dowodowego zebranego przez Prokuraturę Apelacyjną w Krakowie. Jeżeli jednak w przyszłości będzie taka konieczność, odeprę każdy zarzut formułowany wobec mojej osoby w niniejszej sprawie - mówił.
Pamiętajcie, ten człowiek wyszedł z domu. 20 tysięcy ludzi rocznie wychodzi z domu. I coś się z nimi dzieje - kontynuował Gawronik, odnosząc się do zniknięcia Ziętary. Podkreślił, że wszystko, co wie o zaginięciu dziennikarza, wie z mediów.
Na pytanie, dlaczego świadkowie zeznawali na jego niekorzyść, były senator odpowiedział krótko: To nie jest kwestia intrygi. Co czasem świadek mówi? No pier**** bez sensu.
ZOBACZ RÓWNIEŻ:
Sprawa zabójstwa Jarosława Ziętary: Wszczęto śledztwo ws. nacisków na świadków
(edbie)