Minister obrony wstrzymał awans generała Marka Tomaszyckiego na szefa Zarządu Szkolenia Sztabu Generalnego. Bogdan Klich chce, aby wcześniej zostały wyjaśnione wszystkie okoliczności związane z ostrzałem afgańskiej wioski Nangar Khel.
Dzisiejsza „Rzeczpospolita” napisała, że generał Tomaszycki próbował tuszować sprawę ostrzału osady. Jeden z aresztowanych żołnierzy miał zeznać, że kilka dni po incydencie do bazy Wazi Khwa przycieciał generał. Spotkał się z żołnierzami, którzy prowadzili ostrzał. Mówił, żebyśmy nic o tym nie opowiadali, pomagali sobie i pilnowali, żeby nikt nie popełnił samobójstwa, bo wtedy wszystko się wyda - stwierdził aresztowany.
Generał miał też obiecać żołnierzom, że zabierze ich do bazy w Bagram, gdzie spokojnie dosłużą do końca zmiany. Ostatecznie - jak wynika z zeznań - trafiło tam dwóch członków plutonu, który ostrzelał okolice Nangar Khel.
Tomaszycki przyznał, że był wtedy w bazie, ale zaprzeczył, iż obiecał żołnierzom zatuszowanie sprawy. Zeznania, w których pada nazwisko generała, aresztowany żołnierz złożył 18 grudnia zeszłego roku . Niebawem dowódca zmiany będzie mógł się do nich ustosunkować w prokuraturze, bo został tam wezwany w charakterze świadka - informuje "Rzeczpospolita".
Sam minister Bogdan Klich deklaruje gotowość stawienia się w prokuraturze wojskowej i złożenia zeznania w sprawie tego co działo się w Nangar Kehl. Klich rozmawiał o tym w Afganistanie z amerykańskim oficerem Martinem Schweitzerem.
W związku z ostrzelaniem 16 sierpnia 2007 r. afgańskiej wioski Nangar Khel prokuratura postawiła zarzuty siedmiu polskim żołnierzom. Sześciu z nich usłyszało zarzut zabójstwa ludności cywilnej, siódmy - ataku na nie broniony obiekt cywilny. Zginęło wówczas sześcioro cywilów, a dwie kolejne osoby zmarły w wyniku odniesionych ran.