Poznańska prokuratura apelacyjna i Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego bada sprawę rzekomych wielomilionowych strat Skarbu Państwa przy budowie terminalu na warszawskim lotnisku Okęcie. Na razie śledztwo toczy się w sprawie i nikomu nie postawiono żadnych zarzutów.
Ewentualny akt oskarżenia może dotyczyć przekroczenia uprawnień przez zarząd spółki Porty Lotnicze w latach 1998- 2005.
Od samego początku nad budowanym terminalem krążyło widmo korupcji. Do tej pory jednak nikomu jej nie udowodniono. 5 lat temu minister Jerzy Widzyk zawiadomił prokuraturę, że w grę wchodzić może potężna łapówka. Wtedy właśnie odwołano dyrektora Portów Lotniczych Macieja Kalitę. Odwołanie było głośne, ponieważ dyrektor na kilka dni zabarykadował się w swoim gabinecie.
Śledztwo umorzono, ale dwa lata później przetarg za niezgodny z prawem uznała Najwyższa Izba Kontroli. Skład komisji przetargowej zmieniano 7 razy; zmieniano też zasady przetargu. Za brak nadzoru Izba skrytykowała ówczesnego ministra Marka Pola.
Budowa terminalu jest opóźniona o rok; koniec najwcześniej latem przyszłego roku. Nowy terminal pochłonie około 700 milionów złotych.