Karuzela ze stanowiskami kręci się. Pod przykrywką zmian "na lepsze" kolejne urzędy centralne zostają zlikwidowane. W ich miejsce powstają nowe albo ich kompetencje przejmują inne ministerstwa. SLD tłumaczy, że chodzi o oszczędności w administracji, nieoficjalnie mówi się jednak, że to typowe czystki. Dziś premier Leszek Miller odwołał 13 szefów likwidowanych urzędów, a powołał 4.
Nominacje nie są specjalnym zaskoczeniem: nowe stanowiska zajmują starzy znajomi, od lat związani z Sojuszem. Wymieńmy tylko tych najbardziej znanych. Nowym prezesem Urzędu Regulacji Telekomunikacji i Poczty został Witold Graboś. W przeszłości był senatorem SLD, potem członek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, gdzie trafił – rzecz jasna – z rekomendacji Sojuszu.
Komisją Nadzoru Ubezpieczeń i Funduszy Emerytalnych będzie kierować Jan Monkiewicz, poznać niemniej znana. Monkiewicz był niegdyś sekretarzem stanu w Rzędzie Rady Ministrów i doradcą byłego ministra finansów Grzegorza Kołodki. W 1996 roku trafił do PZU i został prezesem. Po odwołaniu został szefem rady nadzorczej PZU Życie, którą powołał minister skarbu pierwszej, lewicowej koalicji SLD-PSL. Ostatnio Monkiewicz był prezesem Polisy Życie.
Nie wiadomo, ile na odchudzonych urzędach zaoszczędzi skarb państwa i podatnik, bo... nie wie tego nawet odpowiedzialny za reorganizację, szef Kancelarii Premiera Marek Wagner. „Te obliczenia będziemy mogli podać po trzech miesiącach, bo wtedy jest to taki okres porównywalny, ile wynoszą koszty działalności nowego urzędu” – twierdzi Wagner.
Dla Kazmierza Ferenca, który pożegnał się dziś z URT-em na dobre te deklarowane oszczędności to fikcja, a jego urząd – twierdzi – został zlikwidowany zupełnie z innego powodu: „Żeby mnie zmienić. Koniec, kropka” – twierdzi Ferenc. Według premiera, zwolnień może obawiać się blisko połowa urzędniczej armii przekształcanych struktur. Przed nami dalszy ciąg transformacji – za miesiąc przestanie istnieć Główny Urząd Ceł, w czerwcu UKFiS, a z końcem roku kilka kolejnych urzędów.
06:35