"To jest tak naprawdę stary rząd, bo poszczególne resorty obejmują ministrowie, których znamy raczej ze słabości niż jakichś atutów" – tak wiceszef Platformy Obywatelskiej Tomasz Siemoniak skomentował ogłoszenie przez premiera Mateusza Morawieckiego składu nowego rządu. "Po ponad trzech tygodniach od wyborów góra urodziła mysz" – ocenił.
Premier Mateusz Morawiecki przedstawił w piątek skład nowego rządu na wspólnej konferencji z prezesem Jarosławem Kaczyńskim.
W ocenie Tomasza Siemoniaka, zakres zmian w rządzie jest rozczarowujący. Jeśli wygrywa się wybory i przez kilka tygodni pracuje się nad składem nowego rządu, to można się spodziewać jakieś nowej jakości, a okazuje się, że dalej będzie dryf - zauważył polityk PO.
Siemoniak zwrócił uwagę, że w nowym rządzie "jest minister Adamczyk, który odpowiada za zapaść przy budowie dróg przez ostatnie cztery lata, jest minister Gróbarczyk od promu, którego stępka rdzewieje". Gróbarczyk zapewne nadal nie zbuduje promu, Ardanowski będzie miał kłopoty z rolnikami, a kolejki do lekarzy będą się wydłużać, tak jak za poprzedniego Szumowskiego - zaznaczył.
Wydaje się, że premier Morawiecki miał mały wpływ na to, kto znajdzie się w tym rządzie, bo sądzę, że chciałby się paru ministrów pozbyć, natomiast ponieważ to nie on decyduje kto jest w rządzie, tylko prezes Kaczyński, więc tych zmian jest zaskakująco mało - powiedział Siemoniak. Jego zdaniem dobrze, że naprawiany jest "wielki błąd sprzed czterech lat" i odtwarzane jest ministerstwo skarbu. Cztery ostatnie lata to były ciągłe zmiany zarządów spółek Skarbu Państwa, walki koterii, więc tu mamy do czynienia z naprawą własnego błędu - ocenił.
Według wiceszefa PO, w rządzie nie ma żadnych nowych ciekawych nazwisk. Nie mieszczą się takie osoby jak w swoim czasie minister Streżyńska, fachowiec z zewnątrz - stwierdził Siemoniak.