Dziś w Sejmie toczyła się jedna z najnudniejszych debat – posłowie „dyskutowali” o losach firmy STOEN. Tydzień temu pod pretekstem obrony przedsiębiorstwa blokowali mównicę, obrzucali się przekleństwami i szarpali ze Strażą Marszałkowską. Dziś sala była prawie pusta. Okazuje się więc, że najpoważniejszy w tej kadencji kryzys parlamentarny wywołała nie tyle troska o Polskę, co show odegrany na potrzeby kampanii wyborczej.
Opozycyjni radykałowie - LPR i Samoobrona - nadal domagali się wstrzymania prywatyzacji STOEN-u i grupy G-8 – jednak już nie za cenę nocowania w sali obrad. Ministrowi Kaczmarkowi zarzucali przede wszystkim, że sprzedał zakład niemieckiemu inwestorowi po zaniżonej cenie (o ponad 600 mln zł).
Wiesław Kaczmarek zrzuty pod jego adresem starł się dziś odpierać. Zaczął od: 2 kwietnia rząd przyjął ocenę realizacji korekty założeń polityki energetycznej... , a potem mówił, mówił i mówił przez bite 2 godziny.
Tyrada ministra zdenerwowała nielicznych, m.in. Rafała Zagórnego z PO, który stwierdził, że Kaczmarek chciał zagadać problem i to nie tylko prywatyzacji STOEN-u, ale prywatyzacji w ogóle. Wystąpienie minstra podsumował: Długo, nie znaczy mądrze.
Wśród zarzutów opozycja wymienia także złą kolejność w przeprowadzaniu prywatyzacji sektora energetycznego: zamiast najpierw prywatyzować elektrownie, prywatyzuje dystrybutorów.
Kaczmarek odpowiadał, że wkrótce cały rynek energetyczny w Europie zostanie uwolniony i już dziś polskie firmy muszą się uczyć od zagranicznych inwestorów, jak być w przyszłości konkurencyjnymi.
Umowa prywatyzacyjna STOEN-u nie zostanie raczej unieważniona, zwłaszcza że dzisiejsza debata była jedynie politycznym biciem piany a nie konstruktywnymi uwagami.
Foto: RMF
22:40