Tomasz Lipiec, były minister sportu w rządzie Prawa i i Sprawiedliwości, jest już prawomocnie skazany na karę 2 lat i 3 miesięcy więzienia za korupcję. Sąd Apelacyjny w Warszawie złagodził karę – pierwotnie Lipiec miał spędzić w więzieniu 3 lata i pół roku.

W kwietniu 2012 roku Sąd Okręgowy w Warszawie skazał Lipca na 3,5 roku więzienia, 10-letni zakaz sprawowania funkcji w administracji publicznej i obowiązek naprawienia szkody. Uznano go za winnego czterech z pięciu zarzuconych mu przestępstw korupcyjnych. Skazany wówczas został także Arkadiusz Ż. oraz żona Tomasza Lipca.

Sąd złagodził prawomocną karę do 2 lat i 3 miesięcy, wymierzoną Lipcowi m.in. za przyjęcie od Tadeusza M. 100 tysięcy złotych. Dwa zarzuty wrócą do sądu okręgowego. Utrzymano 10-letni zakaz stanowisk.

Ponieważ Lipiec odsiedział wcześniej 9 miesięcy w areszcie, czas ten został mu zaliczony na poczet kary. To oznacza, że były minister sportu spędzi w więzieniu półtora roku.

Apelacja obrony Lipca zmierzała do uwolnienia od winy byłego ministra. Prokuratura domagała się ponownego procesu w części, w której sąd I instancji uniewinnił Lipca oraz byłego członka jego gabinetu politycznego - Arkadiusza Ż.

Prokuratura oskarżyła Lipca o przyjęcie co najmniej 270 tysięcy złotych łapówek, za co grozi do 10 lat więzienia. Zarzucono mu, że jako minister sportu uzależniał powołanie Tadeusza M. na wiceszefa Centralnego Ośrodka Sportu od łapówki i przyjął od niego co najmniej 70 tysięcy, a potem jeszcze 30 tysięcy złotych. Ponadto, jako minister, miał polecić Tadeuszowi M. fikcyjne zatrudnienie pewnego człowieka jako osobistego kierowcy, któremu płacił więcej niż zarabia się na tym stanowisku.

Oprócz tego, według prokuratury, w latach 2004-05 Lipiec jako szef warszawskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji miał zażądać 170 tysięcy złotych łapówki za realizację umowy na remont lodowiska na Stegnach. Inny zarzut dotyczył fikcyjnego zatrudnienia opiekunki do dziecka, za co wypłacono 34 tysięcy złotych. Ponadto w latach 2006-2007 jako minister miał polecić, by zatrudnić w COS pewną osobę w dziale obsługi stadionu X-lecia, choć obiekt ten miał być zlikwidowany.

Sam Lipiec przyznał, że pracującej u niego pomocy domowej płacił z publicznych pieniędzy na podstawie fikcyjnej umowy.