To wstyd i skandal - mówią posłowie opozycji o decyzji Sejmu, który poparł kandydaturę Ryszarda Ulickiego z SLD na nowego członka Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Ulicki "przeszedł" głosami Sojuszu, przy gorliwym wsparciu posłów Samoobrony. W Krajowej Radzie zastąpi on Adama Halbera, którego kadencja skończyła się w kwietniu.

Obok Ulickiego – kandydata SLD, wymieniano też Krzysztofa Nowaka, proponowanego na to stanowisko przez PiS. Z sejmowej arytmetyki wynikało jednak, że Nowak nie ma większych szans w sejmowym głosowaniu. Platforma Obywatelska nie poparła wczoraj żadnego kandydata będąc pewna, że SLD i tak uda się wepchnąć do Krajowej Rady kolejnego swojego człowieka.

Ryszard Ulicki, który przez najbliższe 6 lat będzie zasiadał w Krajowej Radzie, jest - jak o sobie mówi - postacią barwniejszą niż inni. Ten 60-letni dziś poseł SLD niegdyś budował pomnik pracownika PGR-u czy pisał wiersze opiewające 40-lecia MO i SB, a nawet teksty piosenek - m.in. „Kolorowych jarmarków”.

Ale ten „barwny życiorys” często szarzał, a nawet nabierał czarnych kolorów. Bo jak inaczej ocenić fakt, że w stanie wojennym Ulicki kierował wydziałem propagandy KW PZPR w Koszalinie i zasiadał w komisji weryfikującej dziennikarzy. Jego partyjny kolega Jerzy Wenderlich bagatelizuje jednak fakty z życia kandydata do KRRiT i mówi: Jestem człowiekiem moralnym i nie chcę grzebać w niczyich biografiach, nie chcę nikomu zaglądać do alkowy czy pod łóżko.

Sam Ulicki przyznaje, że był weryfikatorem, ale... weryfikował delikatnie – nie atakował, tylko bronił. Nie trzeba było przyjmować takiej funkcji i nie trzeba było być w tych komisjach - mówi Iwona Śledzińska-Katarasińska z PO, jedna z negatywnie zweryfikowanych w stanie wojennym. Tyle tylko, że być może w tamtych czasach kosztowało utratę zawodu - dodaje.

W Sejmie był reporter RMF Jan Mikruta. Posłuchaj jego relacji:

07:15