W policyjnych strukturach związkowych doszło do rozłamu. Komitet, który nie został zaproszony na ubiegłotygodniowe spotkanie w resorcie spraw wewnętrznych i administracji, zapowiada swoją akcję protestacyjną w walce o podwyżki.
Członkowie zwołanej na wtorek konferencji prasowej w Warszawie przekonywali, że presję na przełożonych i rządzących zamierzają wywierać nieobecnością w pracy, przy czym nie chodzi tu o masowe zwolnienia lekarskie, ale udział w badaniach profilaktycznych.
Członkowie komitetu protestacyjnego domagają się podwyżki płac na innych warunkach niż te, o których rozmawiali związkowcy zaproszeni do MSWiA.
Sprawy pracowników całkowicie zostały pominięte. Oni dostaną tylko 5 proc., ewentualnie 8,5 proc. z podwyżki minimalnego wynagrodzenia - mówił szef związkowego komitetu strajkowego sierżant sztabowy Jacek Łukasik, który przekonywał, że wypowiada się w imieniu praktyków znających codzienną służbę na ulicach od podszewki.
Te pieniądze należą się tym policjantom, którzy pracują za dwóch, za trzech. Są przemęczeni, są wyczerpani - podkreślił.
Komitet reprezentuje 10 tysięcy osób. Formalnie nie jest jeszcze związkiem zawodowym, ale czeka na rejestrację.
Jego szefowie liczą, że mimo to zostaną zaproszeni do stolika rozmów w sprawie podwyżek w policji.