Rosjanie wbrew groźbom nie zamknęli od dziś swojej części Zalewu dla statków białej floty. Rejsy odbywają się normalnie i cieszą się sporym zainteresowaniem ze względu na zakupy w skalpach wolnocłowych.
Gdyby ruch statków został wstrzymany, Gdańska Żegluga, której jednostki przewożą codziennie około tysiąca osób, znalazłaby się w poważnych tarapatach.
Rosjanie chcą podpisania wzajemnej umowy, która by określała zasady ruchu statków pasażerskich po Zalewie Wiślanym. Na razie odstąpili od wcześniejszych planów i będą wpuszczać wycieczkowce. Ich pasażerowie nie będą jednak mogli bez wiz schodzić na ląd. To taki dyplomatyczny szantaż.
Teraz ruch należy do naszego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, które musi się dogadać z rosyjskim resortem. Na razie trwa wymian pism. Potrzebne są spotkania i rozmowy, które zakończą się podpisaniem umowy.