Szef ABW jeszcze w tym tygodniu powinien stanąć przed komisją do spraw służb specjalnych. Wniosek o wezwanie Krzysztofa Bondaryka złożą posłowie opozycji. Chodzi o sprawę podsłuchów dziennikarzy i wykorzystywania nagrań w prywatnym procesie wiceszefa ABW.
W weekend "Rzeczpospolita" napisała, że ABW nagrała rozmowę reportera śledczego tej gazety Cezarego Gmyza z Bogdanem Rymanowskim z TVN. Prokuratura udostępniła potem te nagrania na potrzeby prywatnego procesu wiceszefa ABW Jacka Mąki.
Opozycja nie chce czekać na zapowiadany przez premiera Tuska audyt procedur zakładania podsłuchów, ponieważ jej zdaniem szumnie zapowiadany audyt to fikcja i zasłona dymna. Premier nie ma instrumentów, by to zrobić, ponieważ nie ma nawet ministra nadzorującego służby specjalne – mówi Jarosław Zieliński z PiS: Premier będzie badał, będzie analizował i jeżeli stwierdzi nieprawidłowości to wyciągnie konsekwencje. Otóż on tych nieprawidłowości nie jest w stanie stwierdzić żadnym audytem, ponieważ nie ma narzędzi.
Nieoczekiwanie nawet Marek Biernacki z Platformy przyznaje, że umocowanie służb bezpośrednio przy premierze to był błąd, bo nie ma wystarczającej kontroli nad nimi: Premier tak naprawdę nie ma instrumentów do nadzoru nad służbami. Służby powinny być resortowe ponownie. Nie wiem, czy przypadkiem nad tym nie należy się zastanowić.
To na razie jednak autorski pomysł Biernackiego, by ABW i CBA były pod kontrolą ministra spraw wewnętrznych; a wywiad i kontrwywiad wojskowy, by wrócił do MON-u. To wymaga głębokiej, kolejnej reformy służb. Na razie Biernacki obiecuje, że wznowi prace nad zapomnianym i zakurzonym od dwóch lat projektem o technikach operacyjnych, tak by wszystkie służby – a jest ich dziewięć – stosowały te same kryteria zakładając np. podsłuch.