"Nie będzie żadnych dymisji po incydencie z zatrzymaniem na granicy żołnierzy, którzy zdaniem prokuratury mieli złamać procedury użycia broni" - powiedział RMF FM wicepremier i minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz.

Szef resortu obrony, po ujawnieniu zatrzymania wojskowych, zapowiadał zmiany na stanowiskach, ale nie planował dymisji. Reporterowi RMF RM, Krzysztofowi Zasadzie, mówił o swojej decyzji: Zapowiadałem zmiany o charakterze strukturalnym i będą zmiany o charakterze personalnym. Zmiany w funkcjonowaniu wielu jednostek, zmiany o charakterze organizacyjnym. Wyciągamy wnioski z takich incydentów.

Władysław Kosiniak-Kamysz w środę (19 czerwca) powiedział, że żadnych dymisji, po incydencie z zatrzymaniem na granicy żołnierzy, nie będzie.

Minister skomentował też głosy krytykujące zmiany, wprowadzane po incydencie, które mają chronić żołnierzy łamiących procedury użycia broni.

Ja z tej drogi nie zejdę. Podejmuję swoje decyzje na swoją odpowiedzialność  - dodał Władysław Kosiniak-Kamysz.

Przypominamy o zdarzeniu z początku czerwca, kiedy to migranci chcieli przekroczyć granicę, a strzały w powietrze ich nie powstrzymały - żołnierze 1. Warszawskiej Brygady Pancernej zaczęli w obronie koniecznej strzelać w ziemię. Niektóre z wystrzelonych łącznie 43 pocisków trafiły rykoszetem w płot. 

Polscy żołnierze, którzy wydali strzały ostrzegawcze w osoby forsujące granicę polsko-białoruską otrzymali zarzuty przekroczenia uprawnień. Jak poinformowało MON, żołnierze przebywają na wolności, postawiono im zarzuty z art. 231 kodeksu karnego, który za narażenie człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu przewiduje karę do trzech lat więzienia, w związku z art. 160 kk mówiącym o działaniu na szkodę interesu publicznego lub prywatnego przez funkcjonariusza publicznego, który przekracza uprawnienia lub nie dopełnia obowiązków. Ten czyn także jest zagrożony karą do trzech lat pozbawienia wolności. 

Prokurator zawiesił żołnierzy w czynnościach służbowych do 27 czerwca i oddał pod dozór przełożonego.

Opracowanie: Agnieszka Gałczyńska