Generał Waldemar Skrzypczak wysłał do Czadu transportery niebezpieczne dla żołnierzy, uważa prokuratura i chce postawić mu zarzuty - dowiedziała się "Gazeta Wyborcza". Uratowałem honor MON - odpowiada generał.
Według prokuratury, przydatność transporterów opancerzonych Rosomak była ograniczona z powodu wadliwego osadzenia obrotowych wieżyczek. Wadę jeszcze przed transportem do Czadu wykryli eksperci z Wojskowego Instytutu Techniki Pancernej i Samochodowej w Sulejówku.
W komunikacie prokuratury czytamy, że śledztwo jest prowadzone z doniesienia Służby Kontrwywiadu Wojskowego, a straty wynikające z błędów producenta wynoszą 980 tys. zł.
Prokuratorzy badają, czy nie doszło do przekroczenia uprawnień przy zakupie i wysłaniu rosomaków. Uprawnienia miałby przekroczyć Skrzypczak, bo jako dowódca wojsk lądowych podjął decyzję, że transportery - mimo negatywnej oceny ekspertów - mają jechać do Czadu.
400 polskich żołnierzy pełni pokojową misję w Czadzie od lutego 2007 r. Latem 2008 r. kontyngent został wyposażony w sześć transporterów opancerzonych Rosomak. Rosomaki miały zwiększyć bezpieczeństwo żołnierzy na patrolach.